Znajdowałam się już na sali balowej. Czekałam na Mirona. Dość długo, z resztą. Po kilkunastu minutach zjawił się w wejściu, razem w swoim kolegą. Fred poszedł w inną stronę, a Miron zmierzał do mnie.
-I co? Niby ja się ciągle spóźniam?-powiedziałam oskarżycielsko.
-No dobra, przepraszam. Były powikłania.
-Nie wystawiłeś mnie z inną?-zapytałam.
-A gdyby nawet, miałabyś problem, gdybym miał dziewczynę?-spytał.
-Hmmm... Może. Bo może ja chciałabym nią być...-mruknęłam.
Miron? ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz