-Ja Ciebie też-szepnęłam, gdy przestaliśmy się całować. Creme zniecierpliwiony szturchnął nosem w moje udo-Ciebie też kocham!-zaśmiałam się, głaszcząc psa po pysku. Nagle usłyszałam przeraźliwie miałczenie. Przez drzwi sali wbiegł mały Ryr, a za nim, trzy razy większa Coffie. Koty zwinnie omijały ludzi, którzy o mało co ich nie zdeptali. Po chwili młody sfinx wskoczył na ręce do Freda, a Coffie czaiła się na ziemi. Złapałam ją w locie, gdy skoczyła wprost na Ryra.
-Coffie! Jak ty się zachowujesz?!-syknęłam do ocelota-Przepraszam za nią. Nie wiem jak nawet wydostała się z pokoju.
Fred?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz