Odwróciłam się do niego z pobłażliwym uśmieszkiem.
-Wiesz... Jesteś dość przewidywalny, a poza tym musisz nauczyć się ciszej chodzić.-powiedziałam. -Oj... No myślałem, że Cię zaskoczę... -No to Ci się nie udało. A teraz chodź.-powiedziałam ustawiając go. Przez najbliższą godzinę trenowaliśmy stare oraz nowe chwyty. Mironowi udało się mnie przewrócić jakieś dwa - trzy razy. -Świetnie Ci idzie-przyznałam-Ale i tak mnie nie pokonasz.-zaśmiałam się. Miron uniósł brew. -Czy aby na pewno?-spytał i uśmiechnął się szelmowsko. Przyjęłam pozycję gotową na odparcie ciosu, jednak Miron totalnie mnie zaskoczył, bo złapał mnie w pasie i przerzucił przez plecy. -Ej!-śmiałam się bijąc go pięściami po plecach. -Co? Coś nie pasuje? -Nie byłam na to przygotowana.-powiedziałam, gdy postawił mnie na ziemi. -Wiedziałem.-powiedział uśmiechając się. Miron? |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz