poniedziałek, 17 lutego 2014

Od Leilene cd Amelii


-Nieźle - przyznałam bawiąc się nożem - Ja całe życie podróżuje. Pieszo, autostopem. Czasem zakradałam się do pociągów. Zwiedziłam prawie cały świat. Na północy też byłam. Właściwie to moja...ekhm...rodzina stamtąd pochodzi.
-A dokładniej? - spytała
-Północna część Ameryki Północnej. Moi rodzice to rdzenni Amerykanie - mruknęłam
-Indianie? - upewniła się
-Tak - przyznałam - Plemię prowadzące koczowniczy tryb życia, w zależności od pory roku przemieszczający się między Yukonem a McKenzie - odparłam - Skalpowanie zwierząt, polowania i życie w lesie mam we krwi. A jeśli o skalpach mowa powiedziałam i wyjęłam z torby martwego białego lisa - Całkiem o nim zapomniałam.
Szybko nacięłam skórę tuż pod uszami i zdjęłam futro. Najcieplejsze było futro rysia, najmiększe lisa. W połączeniu z łóżkiem z gałęzi drzew iglastych powstawało niezłe łóżko. Pieczołowicie obejrzałam futro, upewniając się, czy nie jest brudne. Nagle usłyszałam jazgot. Odwróciłam się i siarczyście zaklęłam. Sokół Jace'a, która najwidoczniej została, gdy chłopak odszedł, zaczepiała tyrysicę.
-To samica sokoła - wyjaśniłam zdziwionej Amelii - Oswoiłam ją i dałam Jace'owi kilka lat temu. Niestety to wredne ptaszysko załapało po mnie charakter. Zbliż się do Jace'a, a na twojej głowie wylądują odchody! Niezapomniane przeżycia! - prychnęłam sarkastycznie i zaczęłam przeganiać ptaka
-Sasza? - upewniła się Amelia
-Jace myślał, że to sokół, a ja zapomniałam wspomnieć o jej płci. Atakuje każdego, nawet silniejszych przeciwników. Nie wiem jakim cudem ten oszalały ptak jeszcze żyje - mruknęłam
W końcu sokół uspokoił się i usiadł mi na... nie, nie na ramieniu. Te wredne ptaszysko usiadło mi na głowie, plącząc naturalnie czarne włosy.
-Wykapana ja - warknęłam i zgoniłam ptaka
Amelia?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz