Tygrysica odepchnęła Amelię. Zawsze miałam pistolet na strzałki usypiające, ale wolałam nie.
-Ten ptak ciągle wpada w kłopoty - warknęłam i podeszłam do Siberii
Wyjęłam z torby i pomachałam jeszcze świeżym królikiem, ale tygrysica uznała natrętnego ptaka za lepszą zdobycz. To, co chcę zrobić, może zaboleć... Przyskoczyłam do wielkiego kota i złapałam ją za kark. Uparcie ją trzymałam. W końcu zaczęłam też ciągnąć za ogon i uszy. Tygrysica, poirytowana zaczepkami odwróciła się pokazując kły. Sasza ze skrzekiem wleciała na drzewo. Po ziemi ciągnęła się smużka krwi. Miałam większy problem niż ranny ptak z chorobą psychiczną. Odskoczyłam do tyłu krzycząc, by spłoszyć kota i wymachując nożem. Nie jeden raz walczyłam z takimi kotkami. Gdy Siberia machnęła łapą, odskoczyłam, nie przestając patrzeć się jej w oczy.
-Co prawda walczyłam z tygrysami, ale zazwyczaj nie miałam skrupułów, by je zabić. Jak nie chcesz mieć martwego kotka to radzę coś zrobić - oznajmiłam - Chyba, że nie masz nic przeciwko?
-Leilene! - krzyknęła Amelia z wyrzutem
-Weź moją kurtkę, leży na głazie. W środku jest nabity pistolet na strzałki usypiające. Jeśli czegoś nie zrobisz, to użyję tego drugie, który mam przy sobie - odparłam spokojnie i zamachnęłam się nożem, tak, by tygrysica cofnęła się
Walki z moją wilczycą i kojotem, opłaciły się, bo byłam przyzwyczajona do zwierzęcej sprawności.
Help! SOS!
?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz