-W sumie byłem w tym całkiem niezły- uśmiechnąłem się na samo wspomnienie- niestety. Byłem...
-Coś się stało?- dopytywała dziewczyna
-Pozwól, że zacznę od początku- spojrzałem na nią pytająco, czekając na pozwolenie.
-Jasne chętnie posłucham- odparła
-Więc... Pamiętam jak byłem mały. Taki "kurdupel", który był mniejszy od każdego. Byłem wtedy w 2 klasie podstawówki. Zawsze chciałem się czymś wyróżniać od innych chłopaków, których znałem, więc postanowiłem zapisać się na basen. Po przemyśleniu wszystkiego doszedłem do wniosku, że nie tylko poprawię kondycję ale też będę miał jakieś zajęcie, więc basen to było świetne rozwiązanie. Z chęcią chodziłem na treningi, stawałem się coraz lepszy. Pod koniec podstawówki i początek gimnazjum byłem najlepszy. Wygrywałem wszystkie zawody, a to sprawiało mi przyjemność. Oczywiście do pewnego czasu. W gimnazjum miałem dość pływania. Treningi zaczeły mnie denerwować, wszyscy moi przyjaciele odeszli z klubu. Po kilku rozmowach z moim trenerem postanowiłem jednak zostać i dalej pływać. Wszystko było dobrze, nie męczyłem się bardzo, wygrywałem zawody, a mój czas się poprawiał. I tu zaczyna się mój "dramat"... Pewnego dnia dowiedziałem się, że mam problemy z sercem. Pływanie było mi odradzane ale i tak nie zrobiło mi to większego wrażenia, pływałem dalej. Mój stan się pogarszał ale nie sądziłem, że może to być wina pływania. Na którymś treningu zaczęła mnie strasznie boleć ręka. Nie mogłem nią w ogóle ruszyć, ból był straszny. Po wizycie u lekarza dowiedziałem się, że mam jakąś kontuzję od dziecka. Jak byłem mały dwa razy wypadł mi łokieć, strasznie bolało jak lekarz go nastawiał. Teraz łokieć czasem mi się zacina, a przy niektórych sportach strasznie boli. Oczywiście to, że przestałem pływać dobrze wpłynęło na moje zdrowie, więc z sercem jest już wszystko w porządku, a ręka boli mnie może raz do roku. Koniec- uśmiechnąłem się- Wiem, że to nudne ale sama chciałaś!
<Shel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz