-Nie marnuje na Ciebie
czasu.-powiedziałam kręcąc przecząco głową.Właśnie weszliśmy do budynku
szkoły-Ale teraz muszę już iść. Cześć!-powiedziałam i odeszłam
korytarzem, w stronę mojego pokoju.
-Cześć.-powiedział Miron, westchnął i poszedł w swoją stronę.
Gdy dotarłam do pokoju, zaszyłam się pod kołdrą z książką, nie przeszkadzając moim współlokatorkom. Czas zleciał szybko, więc gdy było już późno wzięłam piżamę i poszłam się umyć. Z niejakim zmieszanie odtrąciłam myśl jutrzejszym dniu. Chyba nie pójdę jutro na lekcje. Nie będzie mi się chciało i... Nie to nie ma znaczenia, czym będzie dla mnie jutrzejszy dzień, i tak zostanę w pokoju... No więc powracając do tematu umyłam się i poszłam do łóżka. Chciałam zasnąć, jednak sen nie przyszedł tak szybko, jak chciałam. Leżałam całą noc i myślałam. Tak, miałam, o czym myśleć...
*Następnego Dnia*
Nie poszłam na lekcje, tylko zaszyłam się w pokoju, w moich ulubionych wyciągniętych dresach. Siedziałam i przeglądałam wyblakłe kartki jednego z notesów, z których kiedyś uczyniłam powierników moich marzeń, obaw, spostrzeżeń i odczuć. Ot taki pamiętnik. Koło południa usłyszałam nieśmiałe pukanie do drzwi. Odłożyłam pamiętnik, ale zanim podeszłam do drzwi między futryną, a drzwiami pojawiła się głowa Miron.
-Czemu nie ma Cię na lekcjach?-spytał wchodząc głębiej.
-Bo tak mi się podoba.-burknęłam. Nie byłam dzisiaj w nastroju na rozmowy.
-No, nie bucz się.-powiedział uśmiechając się lekko. Ja tym czasem podeszłam do grzejnika i oparłam się o niego.-Ej, coś się stało?-spytał Miron podchodząc do mnie i kładąc mi dłoń na ramieniu.
-Nie Twoja sprawa... I nie dotykaj mnie, macho!-warknęłam strącając jego dłoń.
-Bo..?-wydusił z siebie zaskoczony moim nagłym wybuchem.
-Bo oni wszyscy tak robili... Najpierw mnie przytulali, głaskali, a potem... potem..-zająknęłam się,a z moich oczu popłynęły dwie duże łzy. Rozejrzałam się trwożnie po pokoju, jakby szukając miejsca do kryjówki. W akcie desperacji zrobiłam dwa kroki do przodu i przytuliłam się do Mirona, a on zaskoczony tak nagłym rozwojem zdarzeń odwzajemnił uścisk. Płakałam bezgłośnie trzymając głowę opartą czołem o jego ramię. Miron powoli podniósł moją głowę, tak, żeby popatrzyła mu w oczy. Powoli otarł ręką moje łzy. Gdy jego dłoń dotknęłam moje twarzy drgnęłam, ale nie ruszyłam się. Potem Miron przytulił mnie mocno, w końcu jeszcze raz podniósł moją głowę, gdy upewnił się, że patrze mu w oczy uśmiechnął się powoli. Po prostu się uśmiechnął.
-Julia...-powiedział delikatnie.-Nie każdy dotyk może krzywdzić.-powiedział. Wtem obudziło się we mnie jakieś nowe uczucie, nowa emocja, której dotąd nie znałam. A może zapomniałam ją?
-Udowodnij.-powiedziałam całkowicie oddana temu nowemu uczuciu.
-Ale...
-Udowodnij.
-Julia...
-Udowodnij.
Miron?
-Cześć.-powiedział Miron, westchnął i poszedł w swoją stronę.
Gdy dotarłam do pokoju, zaszyłam się pod kołdrą z książką, nie przeszkadzając moim współlokatorkom. Czas zleciał szybko, więc gdy było już późno wzięłam piżamę i poszłam się umyć. Z niejakim zmieszanie odtrąciłam myśl jutrzejszym dniu. Chyba nie pójdę jutro na lekcje. Nie będzie mi się chciało i... Nie to nie ma znaczenia, czym będzie dla mnie jutrzejszy dzień, i tak zostanę w pokoju... No więc powracając do tematu umyłam się i poszłam do łóżka. Chciałam zasnąć, jednak sen nie przyszedł tak szybko, jak chciałam. Leżałam całą noc i myślałam. Tak, miałam, o czym myśleć...
*Następnego Dnia*
Nie poszłam na lekcje, tylko zaszyłam się w pokoju, w moich ulubionych wyciągniętych dresach. Siedziałam i przeglądałam wyblakłe kartki jednego z notesów, z których kiedyś uczyniłam powierników moich marzeń, obaw, spostrzeżeń i odczuć. Ot taki pamiętnik. Koło południa usłyszałam nieśmiałe pukanie do drzwi. Odłożyłam pamiętnik, ale zanim podeszłam do drzwi między futryną, a drzwiami pojawiła się głowa Miron.
-Czemu nie ma Cię na lekcjach?-spytał wchodząc głębiej.
-Bo tak mi się podoba.-burknęłam. Nie byłam dzisiaj w nastroju na rozmowy.
-No, nie bucz się.-powiedział uśmiechając się lekko. Ja tym czasem podeszłam do grzejnika i oparłam się o niego.-Ej, coś się stało?-spytał Miron podchodząc do mnie i kładąc mi dłoń na ramieniu.
-Nie Twoja sprawa... I nie dotykaj mnie, macho!-warknęłam strącając jego dłoń.
-Bo..?-wydusił z siebie zaskoczony moim nagłym wybuchem.
-Bo oni wszyscy tak robili... Najpierw mnie przytulali, głaskali, a potem... potem..-zająknęłam się,a z moich oczu popłynęły dwie duże łzy. Rozejrzałam się trwożnie po pokoju, jakby szukając miejsca do kryjówki. W akcie desperacji zrobiłam dwa kroki do przodu i przytuliłam się do Mirona, a on zaskoczony tak nagłym rozwojem zdarzeń odwzajemnił uścisk. Płakałam bezgłośnie trzymając głowę opartą czołem o jego ramię. Miron powoli podniósł moją głowę, tak, żeby popatrzyła mu w oczy. Powoli otarł ręką moje łzy. Gdy jego dłoń dotknęłam moje twarzy drgnęłam, ale nie ruszyłam się. Potem Miron przytulił mnie mocno, w końcu jeszcze raz podniósł moją głowę, gdy upewnił się, że patrze mu w oczy uśmiechnął się powoli. Po prostu się uśmiechnął.
-Julia...-powiedział delikatnie.-Nie każdy dotyk może krzywdzić.-powiedział. Wtem obudziło się we mnie jakieś nowe uczucie, nowa emocja, której dotąd nie znałam. A może zapomniałam ją?
-Udowodnij.-powiedziałam całkowicie oddana temu nowemu uczuciu.
-Ale...
-Udowodnij.
-Julia...
-Udowodnij.
Miron?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz