czwartek, 27 lutego 2014

Od Megan cd Mirona

-Może... Zazwyczaj tańczyłam do rocku lub metalu-mruknęłam.
-No chodź...
-Dobra. Nauka gry na gitarze w zamian za naukę tańca wolnego. Co o tym myślisz?
-Dobry pomysł. Zaczynamy granie po balu ok?
-Ok. To jak idzie ten taniec?

Miron? Totalny brak weny :c

Od Amelii cd Mirona

-Dziękuje. Ty też-uśmiechnęłam się.
-Dzięki. Hmmm... Jak Siberia?
-Trzyma się. Upolowała dzisiaj kilka sporych jeleni.
-Jakiś rekord?-spytał.
-Żadnego. Kilka pobiło jakieś 6 lub 7 miejsce-powiedziałam od niechcenia-A tak w ogóle. Zastanawiałeś się nad kupnem tygrysa?

Miron? Sorry brak weny ;c

Od Nicole cd Freda

-Ja Ciebie też-szepnęłam, gdy przestaliśmy się całować. Creme zniecierpliwiony szturchnął nosem w moje udo-Ciebie też kocham!-zaśmiałam się, głaszcząc psa po pysku. Nagle usłyszałam przeraźliwie miałczenie. Przez drzwi sali wbiegł mały Ryr, a za nim, trzy razy większa Coffie. Koty zwinnie omijały ludzi, którzy o mało co ich nie zdeptali. Po chwili młody sfinx wskoczył na ręce do Freda, a Coffie czaiła się na ziemi. Złapałam ją w locie, gdy skoczyła wprost na Ryra.
-Coffie! Jak ty się zachowujesz?!-syknęłam do ocelota-Przepraszam za nią. Nie wiem jak nawet wydostała się z pokoju.

Fred?

Od Natie "Bal Letni"

Wreszcie nadszedł czas na długo wyczekiwany Bal Letni. Wybrałam dla siebie granatową sukienkę z białymi akcentami i szpilki w podobnej kolorystyce. Włosy spięłam w kok i zrobiłam sobie lekki makijaż. Później przeszłam pod pokój Josha i zapukałam.
-Jak zwykle piękna.-powiedział Josh otwierając mi.
-Nie przesadzaj. Ty też ładnie się ubrałeś.skomentowałam jego ubiór.-Nawet nie musiałam Ci pomagać.-zaśmiałam się.
-Hej! Co jak co, ale ubrać się umiem.-zaśmiał się.
-No wiem, wiem. Nie fochaj się.-powiedziałam.-Idziemy?-spytałam, a Josh kiwnął głową. Wyszliśmy z jego pokoju i poszliśmy do sali, gdzie odbywał się bal. Było już tam dużo osób. Gdy tylko weszliśmy na parkiet Josh puścił moją dłoń, zrobił krok do tyłu, ukłonił się i podał mi swoją dłoń.
-Czy uczynisz mi tę przyjemność i pozwolisz z Tobą zatańczyć?-spytał. Uśmiechnęłam się.
-Jasne.-powiedziałam i uchwyciłam delikatnie jego dłoń. Grali właśnie pierwsze takty jakiejś wolnej piosenki. Josh położył mi dłonie na biodrach, a ja moje na jego ramionach. Kołysaliśmy się tak chwilę, gdy Josh powiedział.
Josh, co powiedziałeś? ;D

Od Julii "Bal Letni"





Bal letni... No nie wypada zostać w pokoju... Wybrałam niebiesko-czarną sukienkę z tiulem i czarne szpilki. Sukienka nie miała ramiączek, więc było widać tatuaż znajdujący się na moim ramieniu. Zrobił mi go dziadek, jeszcze kiedy byłam mała. Przedstawiał azteckiego boga słońce. To tylko jeden z kilku moich tatuaży. Włosów nie spinałam. Gdy było jakieś 15 minut przed rozpoczęciem balu postanowiłam iść na salę. Kiedy już tam weszłam zobaczyłam, że jest tam już dużo ludzi. W pierwszym odruchu miałam ochotę się wycofać, pójść sobie lecz przezwyciężyłam instynkt. W tym momencie w tłumie ludzi mignął mi Miron. Zaczęłam iść w tamtą stronę, jednak szybko straciłam go z oczu. Stałam chwilę na środku sali otoczona przez wirujący tłum ludzi, wtem poczułam, że ktoś łapie mnie za ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam Mirona.
-Cześć.-powiedziałam.
-Cześć.-odparł.-Ładna sukienka.-powiedział.
-Ty też jesteś ładnie ubrany.-powiedziałam.
-Jesteś sama?
-Mhm.-kiwnęłam głową.-Jakoś tak wyszło. A gdzie Amelia?
-Przed chwilą wyszła do łazienki. Zatańczysz?
-A co ona na to?-spytałam.
-No chyba się nie obrazi....-powiedział i wyciągnął do mnie dłoń, ja uchwyciłam ja delikatnie, a po chwili zaczeliśmy tańczyć. Tańczyliśmy chwilę.
-Dziękuję Miron, gdyby nie Ty pewnie nikt by mnie nie poprosił. Baw się dobrze z Amelią. Ja muszę iść...-powiedziałam i uśmiechnęłam się. Gdy wychodziłam z sali poczułam się dziwnie. Miron był tak naprawdę jedyną osobą, którą dobrze tutaj znałam. Wychodząc skierowałam się w stronę głównego wyjścia ze szkoły. Poszłam do stajni, gdzie od progu Sorcerer powitał mnie głośnym rżeniem. Przeszłam do siodlarni, gdzie z mojej szafki wyjęłam bytu do jazdy i założyłam je. Wyciągnęłam także toczek i rękawiczki. Wzięłam ogłowie i siodło Czarnoksiężnika i poszłam do jego boksu. Otworzyłam go i zaczęłam ubierać mojego konia. Gdy był już gotowy Założyłam toczek, rękawiczki i wyprowadziłam konia z bosku. Kiedy staliśmy przed stajnia wsiałam na niego i skierowałam go w stronę lasu. Muszę przyznać, że całkiem wygodnie jeździ się w sukience, jeśli nie jest za krótka. Akurat, gdy mijaliśmy frontowe schody prowadzące do szkoły ze środka wyszedł Miron. Rozpromienił się na mój widok.
-Julia! Co tu robisz?
-Jeżdżę, nie widać?-spytałam z lekkim uśmiechem zatrzymując konia.-Czemu nie jesteś na balu?
-Szukałem Cię.
-Po co? Idź tańczyć.
-Hej, nie spławiaj mnie!-uśmiechnął się lekko. Szukałem Cię, bo chciałbym Ci coś powiedzieć.
-Słucham.-powiedziałam.
Miron?



Od Mirona cd Megan

-Eh... no mogłaś się trochę bardziej postarać- wyznałem
-Co proszę?- spytała zdziwiona dziewczyna
-To co słyszysz-mówię z pełną powagą
-Co Ty sobie-zaczęła dziewczyna
-No już już, przecież żartowałem- uśmiechnąłem się szeroko- Doskonale wiesz, że jesteś niesamowita- skomplementowałem dziewczynę- Hmmm może zatańczymy?- spytałem
<Megan? brak weny ;(>

Od Mirona cd Amelii

-Może?- spytałem unosząc brwi i uśmiechając się lekko. Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko odwróciła się w drugą stronę.
-Przecież przeprosiłem- powiedziałem dziewczynie na ucho.- Chodźmy zatańczyć- zaproponowałem i pociągnąłem dziewczynę na parkiet.
-Nie jestem w tym najlepszy, więc doceń moje poświęcenie- powiedziałem żartobliwie. Tańczyliśmy bez przerwy przez około chyba pół godziny, aż postanowiliśmy usiąść i się czegoś napić.
-Przynieść Ci coś?- spytałem
-Poproszę-odpowiedziała Amelia
-Zajmij nam jakieś miejsca w tym czasie- powiedziałem i poszedłem po coś do picia.
-Udało mi się znaleźć tylko colę- powiedziałem podchodząc do Amelii
-Niech będzie- uśmiechnęła się, a ja usiadłem do stołu
-A zapomniałem o jednym- wyznałem
-Hmm?
-Pięknie dziś wyglądasz- powiedziałem do Amelii
<Amelia? brak weny ;c>

Od Freda cd Nicole

-Ten dupek Mirona zajął mi łazienkę- odpowiedziałem
-Już myślałam, ze mnie wystawiłeś
-Ciebie? Nigdy- uśmiechnąłem się- Pięknie wyglądasz- pochwaliłem dziewczynę, gdy udało mi się ją całą obejrzeć
-Dziękuję- odpowiedziała, a ja w tym samym czasie złapałem ją za rękę i zaprowadziłem na sam środek parkietu. Akurat leciała wolna piosenka. Objąłem Nicole w pasie, a ona założyła swoje ręce na mojej szyi.
-Czas na taniec najpiękniejszej pary na tym balu- szepnąłem na ucho Nicole, a ona automatycznie się uśmiechnęła. Tańczyliśmy tak kilka minut, aż piosenka się skończyła. Puściłem Nicole, a ona zdjęła ze mnie ręce. Chciała odejść, ale jej nie pozwoliłem i złapałem ją za ręce. Wokół wszyscy tańczyli. Patrzyłem Nicole prosto w oczy
-Kocham Cie- powiedziałem cicho, ale też na tyle głośno, żeby wszystko usłyszała. Następnie złączyłem nasze usta i pocałowałem namiętnie dziewczynę.
<Nicole?>

Od Jace'a- Bal- do Octavii


Na Bal poszedłem sam, głównie po to, by poznać innych. Choć byłem długo w Akademii, znałem tylko Leilene i tego.. jak mu było? Aha, Mirion. No właśnie - Leilene i Miriona. A kiblowałem tu dość długo... Przyjechałem tuż po Balu Zimowym. Teraz wszedłem na salę i wszystko mnie otumaniło. Hałas, muzyka, ruch. Wielka plątanina ludzi. Zacząłem iść do wyjścia, ale tłum wchodzący na salę mi to uniemożliwił. Rozejrzałem się przerażony, szukając drugiego wyjścia. Nie zauważyłem go, więc postanowiłem kogoś zapytać. Na informatorkę wybrałem dziewczynę, najbliżej mnie - dalej musiałbym się z trudem przepychać.
-Gdzie jest jakieś drugie wyjście? - zapytałem przekrzykując muzykę
Wzruszyła ramionami.
-A już chcesz z tąd uciekać? - spytała i otaksowała mnie wzrokiem
-Gdzie ono jest? - jęknąłem - Na każdej sali gimnastycznej, balowej, czy jakiekolwiek innej musi być dodatkowe, ewakuacyjne wyjście.
-A co? Pali się? - uniosła brwi i się uśmiechnęła
-Nie susz zębów - mruknąłem, ale mnie nie usłyszała, więc głośniej powiedziałem - Więc którędy mogę zwiać?
?

Przeprosiny i mała informacja :)

Bardzo, ale to bardzo Was przepraszam. Nie miałam wczoraj dostępu do komputera przez co nie wszystkie Wasze opowiadania dotyczące balu są dodane i sama nie napisałam swoich. Postanowiłam, że bal przedłuża się też na dzisiejszy dzień :) I dzisiaj do 00;00 jest głosowanie na króla i królową balu!
Możecie głosować na;
Freda i Nicole
Sebastiana i Cassidy
Mirona i Amelię
Josha i Natie
Z tego co mi wiadomo to tyle. Jeśli jednak kogoś pominęłam to proszę o jak najszybszą wiadomość na pw! :) KAŻDY uczeń może głosować na 1 parę :>

środa, 26 lutego 2014

Od Megan cd Mirona

-Nie daję lekcji. Ale dla Ciebie może...-mruknęłam. Weszłam ponownie do sali i zaczęliśmy naukę grania. Po godzinie nauki, Miron grał proste melodie.
-Gdzie się w ogóle...
-Pracowałam w wielu klubach nocnych-urwałam.-Sorry, czas na pogaduchy będzie później. Musisz się perfekcyjnie nauczyć grać...

Od Nicole cd Freda

-Dobra chodź-mruknęłam zarumieniona.
Poszliśmy do jego pokoju, a Fred nasypał kociej karmy do miski małego kota.
-Co wtedy powiedziałaś?-zapytał się Fred siadając obok mnie na łóżku.
-Że ja... Cię kocham-wypaliłam i wybiegłam z jego pokoju, kierując się w stronę mojego pokoju...

Od Amelii cd Mirona

-No nie wiem. Teraz ty wybierz.
-Gdybyś była Fredem, zaproponowałbym football amerykański-mruknął.
-A co? Myślisz, że skoro jestem dziewczyną, to nie umiem w to grać?!-krzyknęłam oburzona.
-Nie o to chodzi. Po prostu uważam, że ten sport jest zbyt brutalny.
-Założymy się? To chodź, zobaczymy.
Po kilku minutach znaleźliśmy na boisku do footballu. Założyłam, odrobinę za duży, kask na głowę i wzięłam piłkę. Po chwili już biegłam na Mirona. Powaliłam go na ziemię i leżąc rzuciłam piłkę. Po chwili moje wargi dotknęły jego ust. Zeszłam z niego po chwili i rzuciłam kask w jego stronę.
-Do zobaczenia na Balu!-pożegnałam się i ruszyłam w stronę szkoły...

Od Megan- Bal Letni

Nie miałam nikogo jako partnera, więc musiałam się zadowolić towarzystwem samej siebie. Na wszelki wypadek wzięłam gitarę elektryczną. Chwilę później, już wdrapałam się na scenę i podłączyłam gitarę. Gdy kapela przestała grać, wszyscy zwrócili oczy na mnie. Zaczęłam spokojnie, ale gdy się rozkręciłam, zaczęłam śpiewać na całe gardło. Wszyscy szaleli i skakali, gdy grałam. Po kilku kawałkach, zaschło mi w gardle, więc odłączyłam gitarę i zeszłam ze sceny. Podeszłam do stołu z jedzeniem i piciem i nalałam sobie picia. Podeszło do mnie kilka osób proszących o jeszcze kilka kawałków.
-O nie!-zaśmiałam się.- Nieźle sobie zdarłam gardło.
Gdy ludzie zaczęli odchodzić, ktoś poklepał mnie w ramię.
-Hej, niezły występ-powiedział męski głos. Obejrzałam się i zobaczyłam Mirona.
-Dzięki. Trochę ćwiczyłam.

Miron?

Od Amelii- Bal Letni

Znajdowałam się już na sali balowej. Czekałam na Mirona. Dość długo, z resztą. Po kilkunastu minutach zjawił się w wejściu, razem w swoim kolegą. Fred poszedł w inną stronę, a Miron zmierzał do mnie.
-I co? Niby ja się ciągle spóźniam?-powiedziałam oskarżycielsko.
-No dobra, przepraszam. Były powikłania.
-Nie wystawiłeś mnie z inną?-zapytałam.
-A gdyby nawet, miałabyś problem, gdybym miał dziewczynę?-spytał.
-Hmmm... Może. Bo może ja chciałabym nią być...-mruknęłam.

Miron? ^^

Od Katie- Bal Letni

Na Bal szłam sama. Szkoda. Mogłam pójść z Marcelem. Nie jako para, ale tak po prostu, jak przyjaciele. Nadal byłam załamana stratą Comety. Wychowałam się z nią. Dzięki niej nauczyłam się jeździć konno. W zamyśleniu założyłam na siebie czerwoną sukienkę i czarne baleriny. Od szpilek, puchły mi stopy. Poszłam na salę, a przy wejściu ujrzałam Marcela.
-Hej Marcel-posłałam mu ciepły uśmiech.
-Cześć Katie. Przykro mi z powodu Comety.
-Przecież to nie twoja wina. To wilki. Nigdy nie darzyłam ich zaufaniem.
-Ale to ja nie poszedłem na jej poszukiwania.
-Przynajmniej zająłeś się mną.

Marcel?

Od Cassidy- Bal Letni

Nie zamierzałam się specjalnie stroić na ten Bal. Ale, że szedł tam Sebastian, założyłam krótką, czarną sukienkę. Do tego ciemne trampki, a włosy rozczesałam porządnie i zawiązałam w warkocz. Skierowałam się w stronę sali balowej. Chwilę potem zjawił się Sebastian.
-Zaszczyciłeś mnie swoim przybyciem?-spytałam sarkastycznie.
-Jak widać-powiedział od niechcenia.
-Jak psinki?-zapytałam.
-Jak zwykle. A kociaki?
-Trzymają się. Umiesz tańczyć?
-W miarę. A co?
-Chodź. Pokaż co umiesz-zaciągnęłam go na parkiet. Chwilę leciała głośna, szybka muzyka, ale potem zwolniła.
-Hmmm...-mruknęłam.-Jak Ci się podoba?


Sebastian?

Od Nicole- Bal Letni

Wyszłam z pokoju w olśniewającej kreacji.  Żółta sukienka, jasno-pomarańczowe szpilki i lokowane włosy. Jak zawsze, Creme mi towarzyszył. Przeszłam przez korytarz i weszłam do sali balowej. Było tam już wielu ludzi. W tłumie nie dostrzegałam Freda. Samotnie podeszłam do stołu z piciem i nalałam sobie smakowej wody. Wypiłam napój, a kubek zgniotłam i wrzuciłam do śmietnika. Nie wierzę, że Fred mógł mnie wystawić. Oparłam się o ścianę i splotłam ręce. Czekałam tak z pół godziny. Nagle w drzwiach pojawił się Fred. Podbiegłam do niego i założyłam mu ręce na szyi.
-Gdzie ty byłeś?!-warknęłam z nutką ulgi w głosie.
-Przepraszam. Miałem opóźnienie-uśmiechnął się.
-No dobra. Wybaczam Ci, ale więcej tak nie rób.
Creme przytruchtał do nas i zamerdał ogonem na widok Freda.
-Cześć Creme-przywitał się, klepiąc psa po głowie.
-Dlaczego nie zdążyłeś na czas?-spytałam.

Fred?

wtorek, 25 lutego 2014

Od Ethana cd Octavii


-No to znowu się spotykamy.- Powiedziałem lekko się uśmiechając.- Mogę się przysiąść?
-Jasne.- Odpowiedziała Octavia, a ja usiadłem przy stoliku.
-Jak przejażdżka? Mam nadzieję, że nie spotkałaś żadnej szurniętej golden retrieverki imieniem Ness...

Octavia?

Od Octavii cd Ethana

-Przykro mi...-powiedziałam.
-Nic nie szkodzi.-powiedział.-Muszę iść.
-Właściwie, to ja też.-przyznałam wsiadając na Quei.-Do zobaczenia?-bardziej spytałam niż stwierdziłam. Ethan kiwnął głową. Pomachałam mu i odjechałam w kierunku lasu.
~Po jeździe~
Ogarnęłam Quei i poszłam na zbliżający się obiad. Gdy już zamówiłam jedzenie poszłam szukać wolnego stolika, o dziwo znalazł się jeden puściusieńki. Usiadłam przy nim w tym samym momencie co Ethan.
Ethan? ;D

Od Natie cd Josha


Ciągnęłam, Josha za sobą, aż doszliśmy do nowego kompleksu saun przylegających do basenów.
-Nie wiedziałem, że mamy tu sauny.-mruknął Josh, gdy wchodziliśmy do sauny fińskiej.
-Odkryłam je niedawno.-powiedziałam siadając na ławeczce na moim ręczniku
-Byłaś na basenie beze mnie? Foch!-powiedział Josh.
-Hej, nie fochaj się! Proszę...-powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.-Josh, prooszę...-mówiłam, a on nie reagował, w końcu złapałam go delikatnie za brodę i obróciłam jego twarz w moim kierunku. Chwilę patrzyłam mu w oczy,a później pocałowałam go w usta.
-No dobrze, wygrałaś. Już się nie gniewam.-powiedział Rozanielony Josh. Siedzieliśmy już chwilę w saunie, więc zdecydowaliśmy, że już wychodzimy.
-Słyszałeś o czym takim jak fińskie wiadro?-spytałam, gdy staliśmy już za szklanymi drzwiami, owinięci ręcznikami. Mówiąc to lekko pociągnęłam Josha za sobą, tak, że staliśmy obok kilku wnęk w ścianie. Pod sufitem w każdej z nich było zamocowane Wiadro z lodowatą wodą. Josh lekko pokręcił głową, a ja uśmiechnęłam się.-Daj mi ręczniki.-powiedziałam, a Josh machinalnie spełnił moją prośbę.
-Po co...?-chciał spytać, jednak nie dokończył, bo wepchnęłam go do jednej z wnęk i pociągnęłam za sznurek. Na Josha spadało właśnie wiadro lodowatej wody. Gdy wyszedł cały ociekając wodą miał zacięty wyraz twarzy.
-A nie mówiłam, że się zemszczę?-spytałam z niewinnym uśmieszkiem. Josh popatrzył na mnie i uśmiechnął się szelmowsko. Szybko wziął ode mnie ręczniki, wepchnął mnie do drugiej wnęki i pociągnął za sznurek.
-Uchhh... Teraz ja się focha.-powiedziałam, gdy lodowata woda ściekła ze mnie. Josh stanął za mną i owinął mnie ręcznikiem. Potem przychylił lekko głowę i zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Obrócił mnie tak, bym stała przodem do niego, a późnij namiętnie pocałował mnie w usta.
-Fochasz się jeszcze?-spytał, gdy skończyliśmy się całować. Pokręciłam głową.-Chodźmy się przebierać.-powiedział Josh, a idą w kierunku wyjścia, a ja ruszyłam za nim. Poszliśmy pod natrysk i do szatni, gdzie się przebrałam. Josha jeszcze nie było, więc poszłam wysuszyć włosy. Kiedy były już prawie suche przyszedł Josh.
-Ślicznie wyglądasz.-powiedział.
-Dziękuję.-odparłam biorąc torbę z moimi rzeczami. Wyszliśmy z kompleksu basenowego i poszliśmy do pokoju Josha.
-Co teraz robimy?-spytał siadając na swoim łóżku ze mną na kolanach..
-Nie wiem.-powiedziałam i przekręciłam się tak, bym była twarzą do niego.
-Ja też nie mam pomysłu...-przyznał Josh. Wzruszyłam ramionami. Josh przychylił się i zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Lubiłam to, to było takie miłe. Uśmiechnęłam się filuternie.
-Josh...?
-Tak..?
-A dzisiaj też śpię u Ciebie?-spytałam uśmiechając się.
Josh? ;D

Od Julii cd Mirona





Zjedliśmy śniadanie, odnieśliśmy naczynia i rozeszliśmy się do pokoi, by zdążyć na lekcje.
~Po lekcjach~
Gdy lekcje się skończyły poszłam do mojego pokoju i postanowiłam się przebrać. Gdy wyszłam z łazienki, zobaczyłam, ze Miron też tu jest. Siedział przy biurku i oglądał jeden z moich szkicowników. Bezszelestnie znalazłam się za nim i obserwowałam jego poczynania. Oglądał właśnie jeden z pierwszych rysunków. Obrazek przedstawiał sędziwego człowieka, otoczonego przez gąszcz różnorakich roślin. Miał na sobie tradycyjny plemienny strój złożony z plecionej spódniczki i wielu kolorowych ozdób. Celował z drewnianej dmuchawki do niewidocznego zwierzęcia. Miron chwilę oglądał rysunek, a potem przewrócił kartkę . Drugi obrazek przedstawiał główkę tsansa. Zaszyte oczy i usta oraz czarne włosy robiły lekko makabryczne wrażenie. Położyłam dłoń na ramieniu Mirona, a on odwrócił się jak oparzony, prosto by spojrzeć w 'oczy' rekwizytu z obrazka. Trzymałam przedmiot za kruczoczarne włosy, w końcu odłożyłam go na biurko.
-Dostałam ją od dziadka, wielkiego wojownika.-powiedziałam Miron był lekko zdziwiony.-Pochodzę z plemienia Jibaro zamieszkującego amazońską selwę.
-Urodziłaś się w dżungli?-spytał.
-Nie, głuptasie. Ja urodziłam się w Manaus. Mój dziadek i tata urodzili się w selwie, moja mama była peruwianką, historyczką sztuki. Moi rodzice umarli gdy miałam 6 miesięcy. Do dzisiaj nie wiem z jakiego powodu. Opiekował się mną dziadek, a on umarł, gdy miałam 11 lat. Poszłam pod opiekę ciotki, ale mam pamiątki po nim i po rodzicach...
-Przykro mi... nie wiedziałem...
-Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.-powiedziałam i spojrzałam mu głęboko w oczy.-I to ja Cię przepraszam, bo już któryś raz Ci się zwierzam, nie powinnam obarczać Cię moimi...-nie dokończyłam, bo Miron...
Miron, co zrobiłeś?

BAL LETNI :)

UWAGA :)
Bal Letni odbędzie się już jutro! Prawie nikt nie napisał mi, która jego postać idzie na bal, z kim itd. Więc WSZYSCY są zobowiązani napisać mi to DZISIAJ. Nie ważne, czy Wasza postać idzie czy nie. Macie mi napisać, które postacie idą same, które z partnerem, a które w ogóle się tam nie wybierają. Głosowanie na Królową i Króla Balu odbędzie się jutro, a wyniki ogłoszę w czwartek. Oczywiście jeżeli Wasze postacie będa na jutrzejszym balu to proszę o napisanie minimum jednego opowiadania ;) Jeśli macie jakieś pytania to piszcie na priv.
Pozdrawiam Sztomber :)

Od Mirona cd Megan

-Jasne, mamy specjalną salę muzyczną. W sumie to dziwie się, że nie mamy jeszcze w tej szkole zespołu... Chociaż z tego co wiem to jakiś się tworzy. Mogłabyś do nich dołaczyć!- zaproponowałem
-No nie wiem...- wahała się dziewczyna
-Przemyśl to- mruknąłem i wyszliśmy w stronę sali muzycznej. Była dość spora, a dźwiękoszczelne ściany tłumiły muzykę, więc nikomu nie przeszkadzaliśmy.
-Musisz mnie nauczyć dobrze grać na gitarze- oznajmiłem- Jak najszybciej- uśmiechnąłem się do siebie patrząc na sprzęt- Ile bierzesz za godzine?
<Megan?>

Od Freda cd Nicole

-Co?- spytałem zdziwiony kiedy dotarło do mnie co dziewczyna powiedziała
-Co co?- spytała
-Co przed chwilą powiedziałaś?
-Nic...?
-Musiało mi się przesłyszeć... No nie ważne. Prędzej czy później będę musiał pogadać z Twoją siostrą- uśmiechnąłem się- Co powiesz na to, żebyśmy poszli na chwilę do mnie, a potem wymyślimy co dalej robić. Muszę nakarmić Ryra
<Nicole? sry brak pomysłu ;c>

Od Mirona cd Amelii

-Myślę, że tworzylibyśmy całkiem zgramy zespół- zaśmiałem się-A i proszę nie okłamuj mnie więcej- oznajmiłem. Dziewczyna spojrzała się na mnie ze zdziwieniem
-Przecież nigdy Cie nie okłamałam...
-Jak to nie?!- Udawałem, że to poważna sprawa- powiedziałaś, że nie jesteś najlepsza w siatkówkę, a to jest kłamstwo!- zażartowałem
-Ej! Jestem dobra ale nie najlepsza
-Jak to nie? Czy Ty kiedykolwiek widziałaś jak grasz?- spojrzenie dziewczyny wystarczyło jako odpowiedź- No właśnie. Co chcesz teraz robić?- spytałem
<Amelia?>

poniedziałek, 24 lutego 2014

Od Mirona cd Julii

-To dobrze, zazwyczaj musiałem zawsze długo na kogoś czekać- posłałem dziewczynie słaby uśmiech.
-Którędy biegniemy?- zapytała
-Mam świetną trasę, biegnij za mną- oznajmiłem i zaczęliśmy biec. O tej porze dnia okolice szkoły wyglądają niesamowicie. Wszędzie jest jeszcze lekka rosa, wieje lekki wiatr, a w plecy przygrzewa lekko słońce. Biegaliśmy tak przez dłuższy czas. Nie jestem w stanie powiedzieć jak długo. Gdy już skończyliśmy zadowoleni pod szkoła przybiliśmy sobie piątkę.
-Musimy częściej razem biegać- podsunąłem
-Czemu nie- uśmiechnęła się Julia
-Dobra zmykam pod prysznic. Widzimy się na śniadaniu!- rzuciłem i poszedłem szybko na górę.
***Na stołówce***
Wraz z tacką z jedzeniem siedziałem przy stoliku, ale nigdzie nie widziałem Julii. Postanowiłem zacząć posilek. Po około 7 minutach dziewczyna do mnie dołaczyła
-Smacznego- oznajmiłem
-Dziękuję i nawzajem- odwzajemniła dziewczyna
<Julia? Brak weny ;c>

Od Josha cd Natie

-Marzę o tym- powiedziałem.
-Kto pierwszy!- krzyknęła dziewczyna i zaczęła biec do jacuzzi. Kompletnie nie byłem przygotowany więc wskoczyła do jacuzzi pierwsza, a ja tuż po niej
-Oooo jak fajnie- rozkoszowałem się ciepłą wodą i masażem
-No i czyj to był pomysł, no czyj?- pytała usmiechnięta dziewczyna
-Twój kochanie- powiedziałem i pocałowałem Natie w policzek. Siedzieliśmy jeszcze chwilę w ciepłej wodzie, a ja w tym czasie zrobiłem Natie masaż pleców. Gdy wyszliśmy szybko owinęliśmy się ręcznikami i poszliśmy przebrać.
-Musimy częściej tu przychodzić- powiedziałem zadowolony do Natie
-Też tak myślę- przyznała dziewczyna- Chodź mam pomysł- powiedziała Natie, złapała mnie za rękę i zaczęła za sobą ciągnąć
<Natie jaki masz pomysł? ^^>

Od Ethana cd Octavii



Nic nie odpowiedziałem. Ostatnie słowo Octavii przywołało wspomnienie mojego brata.
-A ty masz jakieś rodzeństwo?- Spytała dziewczyna.
-Nie wiem.- Przyznałem. Octavia posłała mi pytające spojrzenie.- Teoretycznie miałem brata bliźniaka, ale trzy lata temu dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Oficjalnie Aiden zginął w pożarze naszego domu, ale jego ciała nigdy nie odnaleziono.- Wyjasniłem.- A ja nie mam pojęcia dlaczego ci to mówię.

Octavia?

Od Octavii cd Ethana


-Ładny Golden. Miałam kiedyś takiego. Wabił się Yoyo-powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Mhm.
-Wole jednak konie... A mój brat koty.
-Masz brata?-spytał.
-Taa... Bliźniaka.-powiedziałam i wydęłam wargi.
Ethan? Sorry, nie mam pomysłu..

Od Ethana cd Roxanne






To tyle jeżeli chodzi o próby dogadania się z dziewczyną.
-Naprawdę oczekujesz, że wystarczy rzucić parę razy nożem i wszyscy będą się Cię bali?- Spytałem, kiedy przygotowywała się do kolejnego rzutu.- Bo jeśli tak, to chyba czas zmienić oczekiwania.

Roxanne? Brak weny...

niedziela, 23 lutego 2014

Od Roxanne cd Ethana

-Zdaje się, że to twoja suka denerwowała El Asesino Blanco-syknęłam.
-Nie denerwowała jej, tylko próbowała się z nią bawić!-warknął chłopak.
-Naprawdę? To ciekawe dlaczego moja loba na nią warczała?!
-Bo to niewychowany kundel z lasu?!-syknął.
Szybkim ruchem wyjęłam nóż z buta i rzuciłam nim z półobrotu w chłopaka. Narzędzie przeleciało, dosłownie, kilka milimetrów od jego głowy.
-Jeżeli w tej chwili tego nie odszczekasz, następny rzut będzie celny!-warknęłam.

Ethan?

Od Leilene do jakiegoś chłopaka





Obudziło mnie walenie w ścianę. Niedawno wróciłam z lasu treningu. Dochodziło wpół do drugiej w nocy. Zwlokłam się z parapetu, na którym spałam i podeszłam do jednej ze ścian. Do moich uszy dotarło chrapanie. Skrzywiłam się. Gniewnie złapałam nóż i wyleciałam z pokoju niczym czarny diabeł, którego szlag trafił. Zobaczyłam kogoś w ciemności, po sylwetce sądząc chłopaka. Podkradłam się i warknęłam mu do ucha:
-Co ty robisz?
Podskoczył gwałtownie, zaskoczony.
-Z kim rozmawiam? - spytał próbując mnie dojrzeć
-Z nieźle wkurzoną dziewczyną, która ci dokopie, jeśli nie przestaniesz hałasować - odwarknęłam cicho
-Skąd pewność, że ja hałasuję? - zapytał
-W pokoju sąsiadującym z moim po lewej nikogo nie ma, a w drugim przed chwilą słyszałam chrapanie. Nie uwierzę, że ktoś siedzi na drzewie i dobija się do mojego okna, zwłaszcza, że przy drzwiach stukanie było głośniejsze - wywarczałam - I widzę pięć opcji, czemu hałasujesz, w tym trzy nieprawdopodobne.
-Z chęcią ich wysłucham - oświadczył, a głos wydał się znajomy...
-Primo, zacznę od nieprawdopodobnych przykładów. Albo jesteś pijany, ale alkocholu nie czuję, albo naćpany, co jest możliwe, ale mało prawdopodobne, bo ciężko tu zdobyć te świństwa, albo lunatykujesz - wyrzuciłam z siebie
-A te prawdopodobne powody? - zapytał rozbawiony
-Ty się mi tu nie śmiej - warknęłam lekko rozbawiona - Ja tu dedukuję, a ty rżysz jak opętany. - po chwili namysłu dodałam - Więc mam jeszcze czwartą ,,małoprawdopodobną opcję''. Secundo, są dwa normalne wyjaśnienia. Albo dobijasz się do tej dziewczyny, może chcesz pogadać z panną chrapiącą, albo ją wkurzyć. Albo jesteś uczniem Nocnej Szkoły na warcie, ale po ch★lerę miałbyś się do kogoś dobijać. No chyba, że wykorzystujesz pozwolenie na przebywanie tu, by zemścić się na kimś. Jeśli tak, to zapłacisz mi za pobudkę - wywarczałam gniewnie
?

piątek, 21 lutego 2014

Od Ethana cd Octavii


-To nie jest jakaś wielka szkoła, więc się nie dziw.- Powiedziałem.- Ładny koń.
-Dzięki.- Odpowiedziała Octavia zeskakując z siodła.
-Jak się nazywa?
- Queirish.- Klacz na dźwięk swojego imienia zarżała cicho.
-Ness!- Odezwałem się zrezygnowany. Suczka usilnie próbowała zwrócić na siebie uwagę Octavii. Przypiąłem smycz do obroży Ness odciągając psiaka od dziewczyny.

Octavia?

Od Ethana cd Roxanne


-Czy ja coś mówiłem?- Spytałem bardziej siebie niż ją. Zaczynałem rozumieć po co Chris nas tu przywiózł. A przynajmniej po co przywiózł tu mnie.
-Tak, zdaje się, że coś o moich zwierzętach.- Warknęła dziewczyna.
-Zdaje się, że sama zaczęłaś.- Odpowiedziałem skracając smycz Ness. Ta "miła pogawędka" nie miała najmniejszego sensu.

Roxanne?

Od Allison cd Freda






"Dzięki " Napisałam. "Ale na to pytanie nie mogę Ci odpowiedzieć. Przepraszam. I tak, mam czas po lekcjach więc możemy się spotkać. Kiedy i gdzie?" Zgniotłam liścik, spojrzałam na nauczycielkę i rzuciłam odpowiedź na ławkę Freda. Chłopak rozłożył kartkę i zaczął czytać.

Fred?

Od Amelii cd Leilene

-Nieźle. Ja tak skakałam z drzew do zasp śniegu-powiedziałam gdy tylko wdrapała się do mnie.
-Wolę zostać przy wodzie-odparła. Wilczyca Leilene dołączyła do nas ciągnąc po ziemi wielkiego dzika w towarzystwie kojota.
-Jak w ogóle nazywa się ta twoja volchitsa?-spytałam.
-Corrie. Z rosyjskiego?
-Jasne. Narodowy język.

Leilene?

Leilene CD Amelii

-Jangwa Predator znaczy Pustynny drapieżnik. - wyjaśniłam - Nie wiem, jak ty, ale ja idę poskakać.
-Że co? - wytrzeszczyła oczy
-Z klifu - wyjaśniłam i ruszyłam w towarzystwie zwierząt
-Czekaj! - zawołałaa i dołączyła do mnie
Po chwili rozpędziłam się i rzuciłam z klifu do wody. Zrobiłam piruet i wpadłam do niej.
?

Od Megan cd Mirona

-Jasne. Umiesz grać na gitarze?
-Chyba nie-mruknął.
-No to na co czekasz chodź!-pociągnęłam chłopaka za nadgarstek w stronę mojego pokoju.
Już po chwili stroiłam moją gitarę klasyczną. Potem zagrałam krótki kawałek i przekazałam gitarę Mironowi. Na początku grał krótkie nuty, a następnie zagrał melodię.
-Nieźle!-pochwaliłam. Potem sięgnęłam po gitarę elektryczną.
-Łoooł. Niezły sprzęt.
-Dzięki. Znasz miejsce gdzie można ją podłączyć i na niej zagrać?-spytałam.

Miron? Sorry, brak pomysłu.

Jace CD Mirion


-Nie jestem pewny czy to moja sprawa? Ostatnio i tak nie układa mi się dobrze z małą yeye-mbwa mwitu - zawahałem się
-Z kim? - wytrzeszczył oczy
-Leilene była prawie w każdym miejscu na świecie i zna prawie każdy język. Ma świra na punkcie łaciny, greki i suachili. To w tym ostatnim. Oznacza wilczycę. Od dawna ją tak nazywam - wzruszyłem ramionami i zastanowiłem się - Dobra, ale chodź, bo jeśli się dowie, to obedrze mnie ze skóry jak upolowanego rysia
Poszliśmy do mojego pokoju. Mirion stał, ja usiadłem na parapecie. Na pewno Leilene mnie znienawidzi jak dowie się, że powiedziałem to Mirionowi... I tak już jest wściekła, a łatwo nie przebacza...
-No dobra - westchnąłem - Leilene pochodzi z okolic Alaski. Jej matka była rdzenną Amerykanką...
-Indianie? - upewnił się
-Tak - potwierdziłem - Nie wiem z jakiego plemia. Gdzieś na północy, nad rzeką Yukon i McKenzie. Ojciec nie wiem jakiego pochodzenia. Po nim Leilene ma bladą skórę. Po matce ma kolor włosu, oczy, figurę i rysy twarzy. Oboje potrafili przetrwać w głuszy. Matka Leilene, Aishaa wyrzuciła ją, gdy tylko ta się urodziła. Nie chciała dwójki dzieci...
-Dwójki? - spytał Mirion
-Leilene ma młodszą siostrę, Mirabelle. To blondwłosa dziewczyna, która po matce ma tylko oczy. A jednak Aishaa nie wiadomo czemu znienawidziła Leilene, gdy ją tylko zobaczyła. Powodu Leilene mi nie mówiła, ale wiem, że go zna. - wyjaśniłem - Leilene przygarnęła stara kobieta. Miała chatę w lesie. W młodości naraziła się wielu ludziom, prowadziła niebezpieczne życie. Leilene od dziecka uczyła się przetrwać w lesie, bronić się i zabijać. Już jako pięciolatka zabijała zwierzęta, zdejmowała skalpy, przygotowywała mięso, strugała łuki i strzały, uczyła się słabych punktów ludzi wiele innych. W piąte urodziny Lei, kobitę odnaleźli jacyś wrogowie i zabili ją na oczach Leilene. Ona przeżyła, bo uciekła. Nie może sobie wybaczyć, że nie poczekała i nie spróbowała uratować opiekunki, bo znała podstawy pierwszej pomocy. Umiała też czytać, liczyć i pisać. Leilene żyła w lesie wykorzystując wiedzę o kobiety i sama się ucząc. Pięciolatka mimo umiejętności nie zabije człowieka. Otruwała ich. Podrzucała złe grzyby, jagody, czy co tam miała. Dopiero jako siedmiolatka po raz pierwszy zabiła. Wbiła nóż w gardło śpiącego człowieka. Miała powody, by ich zabijać. Budowała pułapki i dobrze je maskowała. Całą zwierzynę wyławiała, a ludzie nie mieli co jeść, więc szukali tego kogoś. Myśleli, że to sprytny wilk. Gdy dowiedzieli się, że to Lei i tak postanowili ją zabić, a ludziom powiedzieć, że to wilk. Lei właściwie nigdy nie miała okazji poczuć się bezpieczna. U tej staruszki też. Biła ją i głodziła. Jej życie toczyło się dalej. Jako ośmiolatka zaczęła podróżować po świecie. Co kilka dni przechodziła kilka kilometrów, aż obeszła Kanadę i Stany Zjednoczone, kradnąc i czasem zabijając. Później zaczęła zakradać się do pociągów, czy na statki. Ciągle było tak samo - kradła, zabijała i przenosiła się. Zawsze fascynowała ją historia. W wieku czternastu lat, znała obie Ameryki, przejechała Europę. Poznaliśmy się w lesie w Ukrainie. Ja jestem z Hiszpanii, mam w sobie angielską krew, ale nie pytałeś o mnie. Uratowała mnie i nauczyła walczyć. Ja nie miałem doświadczenia w lesie. W zamian za to nauczyłem ją jeździć na motorze i grać na gitarze. Już wtedy była zahartowana, zdawkowa i... taka jaka jest, tylko trochę mniej. Polubiłem ją, ale rok później ona w końcu pojechała do Afryki, ja do Ameryki. Nie wiem wiele o tamtym czasie. Spotkałem ją ponownie w Azji, gdy miała szesnaście lat. Ja miałem siedemnaście. Zmieniła się. Stała się jeszcze twarda, bardziej zdeterminowana i wredna. Zawsze taka była, ale stała się... hmm... bardziej zacięta? Wrogo nastawiona do świata? Nie wiem jak to nazwać. - wzruszyłem ramionami - Taka jaka jest teraz. Rozstając dała mi sokoła. Miała wtedy Jangwa Predator. Corrie zdobyła kilka tygodni po tym, jak się rozstaliśmy. Słyszałem o jej zwierzątkach, ale niezbyt wierzyłem. Lei stała się jeszcze bardziej zamknięta w sobie. Wiem tyle, że po Azji była Australia. Później wróciła do Ameryki Północnej i trafiła tu. Więcej nie wiem o jej historii. Pamiętam tylko, jej słowa jeszcze w Azji ,,Nauczyłam się, że każda bliska osoba to jeden słaby punkt już jako dziecko, ale teraz zrozumiałam jak to prawdziwe''. Stała się jeszcze gorsza. Nie wiem kiedy pojawiły się tatuaże. Niedawno tu przyjechałem i widzę różnicę. Kiedyś chociaż nie groziła każdemu co krok. Ale poza tym jest taka sama. Co do kolejnego pytania, to wiem niewiele, tylko dlatego, że przeczytałem jej zapiski. - westchnąłem
-Prowadzi pamiętnik? - uniósł brwi ze zdziwienia
-Nie. Ale pisze piosenki. Później je spaliła, gdy odkryła, że je przeczytałem - wzruszyłem ramionami - Ona choć jest twarda i odważna też ma uczucia, tylko je ukrywa. Jej uczucia... przemilczę je. I tak za dużo powiedziałem.
-A kim dla niej jesteś? - zapytał
-Jedynym przyjacielem prócz zwierząt. No może do niedawna. Leilene zawsze traktowała mnie jak brata. Ja ją jak siostrę. Ostatnio się to zmieniło - przemilczałem fragment, o tym, że podoba mi się od lat i to bardzo
Właściwie teraz to sobie uświadomiłem. Mirion nie wyglądał na utysfakcjowanego.
?



Od Nicole cd Freda

-No nie wiem-uśmiechnęłam się-A moja siostra, nawet nie mieszka w tym kraju. Jest w północnej Kanadzie. Zdobyła tam jakąś pracę.
-Trudno będzie ją spotkać-zaśmiał się.
-No raczej. Wątpię czy chciałoby Ci się odbywać podróż za ocean, tylko po to by podziękować mojej siostrze.
-Wiesz co Nicole?
-Hm?-spytałam.
-Lubię Cię. Szczególnie po tej zmianie.
-A wiesz co? Ja Cię chyba nawet kocham-mruknęłam, tak cicho, że chyba mnie nie usłyszał.

Fred? ^^

Od Amelii cd Mirona

-Hmmm... Powiedzmy, że mam ochotę na siatkówkę-uśmiechnęłam się.
-Okej. To chodźmy.
Gdy doszliśmy do boiska, wzięłam piłkę i zaserwowałam.
-Od razu mówię, że nie jestem w to najlepsza!-zawołałam.
Już po kilkunastu minutach wygrywałam 5 punktami.
-I ty mówisz, że nie jesteś w to dobra?!
-Nie najlepsza, nie mówiłam, że nie jestem dobra!-zaśmiałam się.
W końcu gdy wygrałam zaledwie 3 punktami, poszłam na stronę Mirona i padłam na ziemię. Słońce zachodziło za horyzont. Po chwili przyszedł Miron i usiadł obok mnie.
-Jak Ci się podobało?-spytałam z uśmiechem.

Miron?

Od Roxanne cd Ethana

-Serio? Ten przemiły piesek w ogóle umie warczeć?-odparłam roześmiana.
-Miałem na myśli siebie-mruknął.
-Naprawdę?-roześmiałam się jeszcze głośniej.-Biłam się ze starszymi i silniejszymi od Ciebie. Bez trudu bym Cię powaliła na ziemię w kilka sekund. Z chęcią bym nawet mogła zamordować, ale nie chcę ponownie trafić do poprawczaka. Byłam już w nim i nie uśmiecha mi się tam wracać i okaleczać następnych ludzi-syknęłam.
-Bardzo śmieszne. Pokaż te swoje mięśnie-mruknął i zbliżył rękę do mojego przedramienia.
-Nie dotykaj mnie!-warknęłam i szybkim ruchem ręki odtrąciłam dłoń chłopaka-To, że nie mam wielkiego kaloryfera na klacie i mega wielkich bicepsów, nie znaczy, że jestem słaba!

Ethan?

Od Lovella cd Eleny




Przyglądałem się jej uważnie.
-Nie będę mówić, że wszystko będzie dobrze, bo oboje wiemy, że to wszystko się już nieodstanie.-powiedziałem patrząc jej w oczy.- A jeśli chcesz naprawić coś w swoim życiu, masz wolną rękę. Wspaniale rozumiem Twoją sytuację, możesz mi wierzyć. Przepraszam, że zanudzam Cię moimi filozoficznymi przemyśleniami. Smacznego.-powiedziałem na koniec wyjmując mój obiad. Dziewczyna także zaczęła jeść.
-Dziękuję i nawzajem.-powiedziała, a ja skinąłem głową.
Elena?



Od Julii cd Mirona


-Jasne.-powiedziałam i zaryzykowałam uśmiech. Miron także się uśmiechnął.
-Super. To jutro o 7:00 wejściem do szkoły.-powiedział, a ja skinęłam głową.-Do jutra.-powiedział Miron wstając od stolika i zabierając swoje naczynia.
-Cześć.-powiedziałam także wstając i zbierając talerze i sztućce.
~Rano~
Wstałam już koło szóstej. Poszłam pod prysznic, potem ubrałam się. Założyłam czarną bluzkę, szare spodnie od dresu i sportowe buty, a włosy spięłam w koński ogon. Gdy było za pięć wyszłam przed szkołę. Czekałam na Mirona jakieś dwie minuty, potem się pojawił.
-Jak zwykle zwarta i gotowa.-skomentował.
-Nie lubię być nieprzygotowana.-powiedziałam.
Miron?

Od Leilene cd Mirona





-Co do godziny to nie ma problemu, bo wstaję...eee... trochę wcześniej i biegam po lesie. A jeśli chodzi o tego kogoś, to było ich kilku. Potrafiłabym opisać trzech z pięciu, a gdybym zobaczyła kogoś z dwóch pozostałych, wiedziałabym, że to on. Jedna dziewczyna, czterech chłopaków. Trzech wysokich, wykolczykowanych. Jeden blondyn, dwoje bruneci. Jakieś dziewietnaście lat. Czwarty chłopak miał czternaśnie lat, albo coś około. Był przestraszony. Dziewczyna miała czerwone włosy. Potrafiłabym ich naszkicować - oznajmiłam - Ale raczej w najbliższym czasie nie dostanę kartek i ołówka. Chyba, że mogę to wyskrobać nożem na ścianie?
-Nie - zaprotestował twardo
-Pamiętam co się wcześniej działo, ale po tym jak upadłam już nic. I nie zemdlałam od uderzenia w głowę. Było za słabe. Upadłam i uderzyłam w coś kanciatego, twardego. Coś jeszcze? - uniosłam brwi - Może mam wykryć co to za narkotyk, od kogo go mieli i odkryć nowy pierwiastek? - spytałam sarkastycznie zirytowana pytaniami
?

Od Amelii cd Leilene

-Nic, nic-mruknęłam.-Ile ma lat?
-Siedem-odpowiedziała nadal drażniąc zwierzę.
-Niezły-podeszłam do zwierzęcia i ostrożnie zbliżyłam rękę. Kojot zawarczał i pokazał kły. Cofnęłam dłoń i podeszłam do mojej torby. Wyjęłam mięso kuropatwy i ponownie zbliżyłam się do kojota. Rzuciłam mięso w jego stronę. Zwierzę chętnie pożarło ptaka. Następnie znów podeszłam do kojota i pogłaskałam po łbie.
-Dobry... Emmm?-zaczęłam.
-Jangwa Predator-dokończyła Leilene.
-Właśnie. Dobry Jangwa Predator.


Leilene?

Od Octavii cd Ethana


-No ładnie...-wydęłam wargi.-Strzelanina się tu organizuje i nikt mnie nie zaprosił...-Allison otworzyła usta by coś powiedzieć, jednak ja uniosłam dłoń.-Dobra, dobra, powystrzelajcie się nawzajem, tylko następnym razem mnie zaproście.-powiedziałam i wyszłam z pokoju. Zmierzałam do stajni. Gdy weszłam Quei zarżała donośnie. Podeszłam do jej boksu i pogłaskałam ją po chrapach. Szybko przeszłam do siodlarni, skąd przyniosłam pudełko ze szczotkami, siodło i mój sprzęt jeździecki, schowany w szafce. Wyczyściłam Queirish, a potem ubrałam ją i założyłam toczek i czapsy. Otworzyłam boks i wyprowadziłam klacz przed stajnie, gdzie na nią wsiadłam. Postanowiłam pojechać w teren, więc skierowałam ją w kierunku lasu. Gdy byłam blisko drzew z pomiędzy nich wyszedł Ethan wraz ze swoim psem.
-No, no. Znowu się spotykamy.-powiedziałam z uśmiechem,.
Ethan?



Od Mirona cd Julii

-Powinnaś być zawsze gotowa, nigdy nie wiadomo co zrobi przeciwnik- uśmiechnąłem się zadowolony, że udało mi się przechytrzyć dziewczynę
-Jeszcze się zemszczę- zaśmiała się
-Innym razem, teraz chodźmy coś zjeść- zaproponowałem
-Świetny pomysł- zgodziła się dziewczyna i poszliśmy do szkolnej stołówki. Wzięliśmy jedzenie i usiedliśmy przy jedynym wolnym stoliku.
-Smacznego- powiedziałem
-Dziękuję i nawzajem- powiedziała dziewczyna
-Dzięki- odpowiedziałem. Zjedliśmy w ciszy. Po treningu z Julią byłem dosyć zmęczony.
-Słuchaj ide jutro rano biegać, nie chciałabyś mi potowarzyszyć?
<Julia? sorki, brak pomysłu ;c>

Od Natie cd Josha


-Nic. Już nic.-Ofuknęłam go, lecz potem uśmiechnęłam się i wycelowałam w niego palec.-Zemszczę się.
-Już to widzę.-zaśmiał się Josh, a ja chlusnęłam na niego wodą. Nie dążył się uchylić, więc został oblany, co i tak nie zmieniło tego, ze był mokry po wskoczeniu do basenu. Widziałam, że on też chciał mnie oblać, więc zanurkowałam szybko. Korzystając z okazji złapałam Josha za nogę i pociągnęłam powodując tym samym, że się wywalił. Gdy on był już w wodzie ja szybko odpłynęłam w kierunku drabinki. Gdy Josh się wynurzył, ja stałam już na płytkach, poza basenem.
-Ej!-zaśmiał się wychodząc z basenu.
-Nu, szto?-spytałam z niewinną minką. Josh podszedł do mnie i pocałował mnie lekko w czubek mokrej głowy.
-Mówiłem Ci już kiedyś, że kocham ten Twój rosyjski akcent?-spytał. Kiwnęłam lekko głową.
-Co powiesz na jacuzzi?-spytałam uśmiechając się lekko.
Josh? ;D

Od Freda cd Allison

-Do zobaczenia- rzuciłem za odchodzącą dziewczyną. Reszta dnia minęła mi w miarę spokojnie. Wygłupiałem się z Mironem, pouczyłem się trochę i takie tam. Wieczorem rozmyślałem trochę o szkole i uczniach, po czym zasnąłem.
***Następnego dnia***
-Świetnie nie ma to jak zacząć dzień od matematyki- pomyślałem. Pani Sidonia tłumaczyła nam materiał, który właśnie omawialiśmy ale jakoś nie miałem ochoty jej nawet słuchać. Zazwyczaj uważam na jej lekcjach, bo mimo wszystko należy jej się szacunek ale nie dzisiaj... Allison siedziała kilka ławek ode mnie. Wziąłem kawałek papieru napisałem do niej wiadomość i rzuciłem karteczką prosto w jej ramie. Dziewczyna odczytała karteczkę i złapała za długopis, żeby odpisać.
***Tekst z karteczki***
Zapomniałem powiedzieć Ci wczoraj smacznego :) Mam jeszcze jedno pytanie ale jak nie chcesz to nie musisz odpowiadać... Dlaczego Ethan u Ciebie mieszka?
Ps. Masz dzisiaj czas po lekcjach, żeby się spotkać? ^^
<Allison?>

Od Mirona cd Jace'a

-Możemy chwile pogadać?- zapytałem
-Jasne- odpowiedział chłopak i odeszliśmy bardziej na bok korytarza, zeby nikomu nie przeszkadzać
-Możesz mi wytłumaczyć kilka rzeczy, odpowiedzieć na kilka pytań?- poprosiłem
-Zależy jakich- odpowiedział chłopak
-Wiesz... wiem trochę o Leilene ale dręczy mnie pewna rzecz... Co ją spotkało w życiu? Dlaczego jest taka a nie inna? Dlaczego czasami udaję kogoś innego? I nie wmówisz mi, że ona wcale nie udaje, bo za dużo o niej wiem, żebyś mógł mi wcisnąć taki kit. I kim Ty w ogóle dla niej jesteś?
<Jace?>

Od Mirona cd Megan

-Przepraszam, że wczoraj tak szybko sobie poszedłem ale miałem kilka spraw do załatwienia-oznajmiłem
-Wiesz, że nie musisz mi się tłumaczyć?- spytała
-Ale nie chce, żebyś się obraziła albo coś. Poza tym nie chciałem budzić Twojej koleżanki.- dziewczyna nie zwracała na mnie za bardzo uwagi- Co dzisiaj robisz?- spytałem
-Nie wiem
-Może coś razem porobimy?- zaproponowałem. Chciałem się lepiej zapoznać z dziewczyną.
<Megan?>

Od Freda cd Nicole

Staliśmy przez chwilę przytuleni na środku korytarza.
-Wiesz, że jeżeli będziesz chciała pogadać to zawsze służę pomocą?-spytałem- Nie musisz się przede mną zamykać, ja Cie zrozumiem- odsunęliśmy się od siebie, a ja posłałem dziewczynie lekki uśmiech.
-Muszę zdobyć jakiś namiar na Twoją siostrę- oznajmiłem
-Po co?- spytała zdziwiona
-Żeby jej podziękować. I mam nadzieje, że pomożesz mi w skontaktowaniu się z nią- spojrzałem na dziewczynę
-A co będę z tego miała?- spytała dziewczyna
-Zależy co chcesz-spojrzałem uśmiechnięty na dziewczynę
<Nicole?>

Od Mirona cd Amelii

-Nie jest największy?- spytałem zdziwiony
-Nie- odpowiedziała uśmiechnięta Amelia
-Łoooł. Ona coraz bardziej mnie zaskakuje- pogłaskałem lekko tygrysicę- Chyba zacznę się zastanawiać nad adopcją tygrysa- mruknąłem
-To świetna sprawa, na prawdę polecam- powiedziała dziewczyna
-Będziesz mi pomagać przy wyborze!
-Okej
-Hm... Masz może ochotę na grę w kosza, siatkówkę, nogę albo popływać?- zaproponowałem
<Amelia?>

Od Mirona cd Leilene

-Dyrektorka się tak łatwo nie podda-oznajmiłem- rozmawiałem z nią trochę...
-O mnie?
-W sumie to o każdym. Dobra przejdźmy do rzeczy. Na razie dostajesz miesiąc prac "społecznych". Masz też zawieszenie na 2 miesiące, jeśli coś przeskrobiesz to dostajesz automatycznie kolejny miesiąc prac. Musisz wstawać codziennie około 5 rano i np. sprzątać szkołę, cmentarz, nakrywać na stołówce i takie tam.
-Nie wywalą mnie?
-Nie. To dałoby Ci za dużo satysfakcji. Teraz druga sprawa. Nie wiem czy sama ćpałaś czy...
-NIC NIE ĆPAŁAM!- warknęła dziewczyna przerywając mi
-czy ktoś Ci coś dał ale masz bardzo poważny uraz. Jest prawdopodobieństwo, że kiedy zemdlałaś to wtedy ktoś Ci coś podał. Nie przypominasz sobie czegoś? To znaczy nie znasz tego chłopaka? Albo czy potrafiłabyś go opisać?
<Leilene?>

Od Allison cd Freda



-Jakoś szczególnie by mi to nie przeszkadzało.- Przyznałam.-
Szkolne dyskoteki rzadko bywają ciekawe.
-Złaszcza bez towarzystwa?
-Tak, ale mniejsza o to.- Ucięłam.
-Mogę cię o coś spytać?
-Chyba...- Spojrzałam na Freda podejrzliwie.
-Jeśli nie będziesz chciała to nie odpowiadaj.
-Pytasz czy nie?
-Kim jest dla ciebie Ethan?
-Bratem.- Odpowiedź sama nasunęła się mi na usta.
-Nie jesteście rodzeństwem.- Chłopak obdażył mnie przenikliwym spojrzeniem.- Nie jesteście nawet spokrewnieni.
-Nie.- To akurat było proste do odkrycia.- Po prostu... nie wiem jak to wytłumaczyć... Ethan mieszka w moim domu od kilku lat.- Powiedziałam spoglądając na zegarek.- To ja już lecę, bo mi stołówkę zamkną.

Fred?

czwartek, 20 lutego 2014

Od Freda cd Allison

-Wiesz chętnie bym z Tobą poszedł, ale już się z kimś umówiłem...- powiedziałem przepraszająco
-Nie dziwię Ci się. Po co miałbyś czekać do ostatniej chwili?- uśmiechnęła się dziewczyna
-Na pewno jeszcze kogoś znajdziesz- powiedziałem z przekonaniem- Spytam Mirona, może on nie ma z kim iść- zaproponowałem
-Przestań, nawet go nie znam- odpowiedziała dziewczyna
-Hmm Miron chyba jest jednak zajęty.. no cóż jak  ktoś Ci wpadnie w oko to mów. Nie możesz iść sama na ten bal
-Dlaczego nie?
-Bo nie wypada, żeby taka dziewczyna spędziła tę noc sama- uśmiechnąłem się
<Allison?>

Od Eleny cd Lovell'a

-Co racja to racja
-Teraz Ty- oznajmił chłopak
-Co ja?- spytałam
-Opowiedz mi coś o sobie
-A no tak. Więc jestem dość przyjazną osóbką, szczerą, ale za razem dość skrytą. Nie dziele się z nikim moimi problemami. Nie ufam łatwo ludziom, a na moje zaufanie trzeba długo pracować. Moja mama kiedyś chodziła do tej szkoły, więc łatwo się tu dostaliśmy, a jak to się stało? Już Ci opowiadam. Mama umarła jak byłam mała. Nawet nie pamiętam dobrze jak wyglądała, tylko ze zdjęć... Po śmierci matki ojciec zostawił mnie i brata na pastwę losu. Potem trafiliśmy tutaj. W sumie to śmiało mogę stwierdzić, ze nie mam ojca. Chyba, że nazwę tak Josha, bo to on zawsze się mną opiekował i był dla mnie wsparciem. Wiem, ze nie za ciekawa jest moja historia, ale sam chciałeś- powiedziałam wymuszając uśmiech. Na wspomnienie "rodziców" zrobiło mi się strasznie przykro i przyznaję, że przez moment miałam świeczki w oczach i walczyłam z samą sobą, żeby nie wybuchnąć płaczem.
<Lovell?>

Od Josha cd Natie

Siedzieliśmy na łóżku mocno wtuleni w siebie. Właśnie tego potrzebowałem. Natie działała na mnie uspokajająco. Uwielbiałem zapach jej włosów. Po chwili całkowicie się uspokoiłem.
-Dziękuję- wyszeptałem jej do ucha
-Za co?
-Że jesteś- pocałowałem dziewczynę w szyję.-Natie
-Tak?
-Co powiesz na to, żebyśmy poszli popływać?- zaproponowalem
-W sumie to całkiem dobry pomysł. Idź po swój strój, ja wezmę swój i spotykamy się na dole- powiedziała z uśmiechem na twarzy. Zgodnie z poleceniem Natie poszedłem bo kąpielówki. Spotkaliśmy się na basenie już w strojach kąpielowych. Od zawsze wiedziałem, ze Natie ma ładną figurę ale nie przypuszczałem,. że aż tak. Miała pięknie wyrzeźbiony brzuch, ale nie przesadnie, śliczne, zgrabne nogi i tyłek.
-Łoooł- podsumowałem
-hmm?
-Od zawsze wiedziałem, że masz ładną figurę ale nie, że aż tak!
-Dziękuję- powiedziała i pocałowała mnie lekko w usta.
-To co... Na trzy?- spojrzałem znacząco na basen. Stanęliśmy na rogu i złapaliśmy się za ręce.
-Raz- zaczęła dziewczyna ale ja zamiast odliczać dalej podniosłem ją szybko na ręce i wskoczyłem razem z nią do basenu
-Josh!- krzyknęła po wynurzeniu, z uśmiechem na twarzy
-Tak kochanie?
<Natie?>

Od Ethana cd Roxanne


Milczałem a moje milczenie zdenerwowało dziewczynę jeszcze bardziej.
-Nie słyszałeś? Pilnuj tego kundla.- Powtórzyła.
-Bo co?
-Bo nie będzie czego zbierać.- Powiedziała.- Jak myślisz? Ile zajęłoby im rozerwanie twojego kundla na strzępy? Pół minuty? Dwadzieścia sekund? Dziesięć? Mniej? A może sprawdzimy, hę?
-Dwie sekundy i po twoich zwierzątkach. Kolejne pół i po tobie.- Odparłem spokojnie. Dziewczyna roześmiała się, myśląc, że mam na myśli to, że pokona ją Ness.

Roxanne?

Od Ethana cd Octavii



Dziewczyna nic nie odpowiedziała więc po prostu wyszedłem z basenu się przebrać. Coś podpowiadało mi, że Allison nie wytrzyma już długo z moją nadpobudliwą suczką. Zgadłem bo wracając do budynku szkoły usłyszałem wesołe szczekanie i głos Allison.
-Ness! Chodź tu bo w końcu naprawdę cię zastrzelę!- Krzyknęła Allison. Powoli do niej podszedłem.
-I tak tego nie zrobisz.- Powiedziałem. Na dźwięk mojego głosu dziewczyna odwróciła się i wycelowała w moją głowę pistolet, który najwyraźniej trzymała dotąd w dłoni. Lufa jej pistoletu była kilkanaście centymetrów od mojej głowy.
-Co tu się dzieje?- Spytał ktoś za moimi plecami. Allison przeniosła lufę na tego kogoś, a ja odwróciłem się wyjmując swój pistolet. Spojrzałem na dziewczynę i momentalnie opuściłem broń. Przede mną stała zupełnie zdezorientowana Octavia.
-Przepraszam.- Powiedziałem. Allison spojrzała na mnie i po chwili również opuściła pistolet.

Octavia?

Jace do Mirion'a





Szłem korytarzem, rozmyślając o Leilene i Balu. Uparcie chciała tam pójść. Na dodatek bez partnera. Gdyby nie ona, pewnie byłbym martwy jużod wielu lat. W ciągu znajomości, ona zaczęła traktować mnie jak brata. A ja zacząłem zauważać, że jest wspaniała. Wesoła, uparta, odważna, silna. Jednak po ostatniej kłótni... Nigdy się z nią nie sprzeczałem. Przez nieuwagę wpadłem na kogoś. Leilene pewnie objechałaby go. Dość myśli o niej!
-Sorry - mruknąłem i wyminąłem chłopaka
-Czekaj! - zawołał
-O co chodzi Lei... to znaczy..eee... O co chodzi? - spytałem
Mirion?

Od Leilene CD Amelii

-Po pierwsze nie zabijać - poprawiłam - To środek usypiający, który sprawiłby, że te kocisko kimnęło by sobie przez dwie lub trzy godziny. Pracuje ze zwierzętami od lat i nie lubię ich zabijać. No może nie wszystkie. Jeśli chodzi o lisy, łosie, jelenie, niedźwiedzie, dziki, kuropatwy, pardwy ,... a zresztą chyba rozumiesz. - ucięłam
Wszystko wydarzyło się bardzo szybko. Tuż obok mnie pognał dzik, a po chwili przemknęła moja wilczyca. Nie przebiegli nawet metra, gdy Corrie dopadła dzika i bez problemu zabiła. Urwała płat mięsa i zaciągnęła do mnie.
-Tak, tak wilczyco. Bardzo ładne... eee... mięso. Jedz, jedz - mruknęłam do niej
Corrie zawyła i zaczęła rozszarpywać kawałki dzika.
-Mhmm... dziczyzna jest taaakaaa pyszna - mruknęłam do wilczycy i spojrzałam na kojocisko - A ty się rozleniwiłeś na starość? - wyciągnęłam oskarżycielsko palec
Jangwa Predator zawarczał i zaatakował. Odskoczyłam w ostatniej chwili. Następne podejści zakończyło się sukcesem. Kojot skoczył i mnie przygniótł. Zaczął pyskiem trącać mnie w twarz, powarkując. Położyłam dłonie na jego pysku.
-Dobra, dobra - zaśmiałam się i zepchnęłam z siebie zwierzaka
Sama na niego skoczyłam i zaczęłam tarmosić po łbie i brzuchu. Kłapnął szczękami i odskoczył potrząsając łbem. Często się tak bawiliśmy, gdy był jeszcze trzyletnim kojotem. Teraz był ogromnym siedmioletnim zwierzakiem. Zauważyłam, że Amelia bacznie mi się przygląda.
-No co? - spytałam zbyt ostro niż zamierzałam
?

Od Roxanne

-I po ch•lerę mnie tu przywiozłaś?!-warknęłam do prowadzącej samochód ciotki.
-Bo próbuję Cię ochronić przed pójściem do więzienia-mruknęła.
-Jakbym nie mogła żyć w lesie...
-Nie jesteś Tarzanem, tylko damą.
-Tak, i jeszcze czego?!-warknęłam. Po chwili w bagażniku rozległo się warczenie i drapanie w klapę bagażnika.
-Uspokój te swoje bestie, bo inaczej wyjdę i wyrzucę je do lasu!-fuknęła kobieta. Odpięłam pas i odwróciłam się do zwierząt.
-Cisza!-warknęłam. Zwierzęta natychmiast umilkły i usiadły.
-Dobra wysiadaj. To tutaj-mruknęła.
-Z chęcią się od Ciebie uwolnię-syknęłam.
Wysiadłam z auta, głośno trzaskając drzwiami. Otworzyłam bagażnik, a z niego wyskoczyły dwa zwierzęta. El Diablo i El Asesino Blanco. Czyli Diabeł i Biała Morderczyni. Zostały nazwane tak z powodu pochodzenia mojego ojca, był Hiszpanem, który przyjechał do Kanady. Zamknęłam bagażnik, a samochód natychmiastowo odjechał. Wyciągnęłam rączkę od walizki i pomknęłam w stronę szkoły. Usłyszałam warczenie El Asesino Blanco. Spojrzałam na nią. Warczała na złotego golden retrivera.
-Spokój!-syknęłam do wilczycy. Ona jednak nadal prężyła mięśnie i odsłaniała długie i ostre kły. Po chwili podbiegł do psa jakiś chłopak i momentalnie wziął goldena na smycz.
-Uważaj na swojego kundla, bo El Asesino Blanco i El Diablo go zlikwidują-warknęłam.

Ethan?

Od Megan cd Mirona

-Nie kłam. Nie masz warty. Widziałam twojego kolegę-uśmiechnęłam się.
-No dobra. Sorry.
-Wiesz... Jak chcesz możesz zostać na dłużej. I tak pewnie teraz nie zasnę-moja ręka powędrowała w jego stronę. Byłam zawodową flirciarą.
-Wiesz, chyba raczej pójdę do swojego pokoju-powiedział.
-Dobra. Idź jak chcesz! Najlepiej nie wracaj! A znając mojego pecha, wpadniemy na siebie jutro i znów będziemy gadać.
Chłopak wyszedł z pokoju, a ja opadłam głową na poduszkę.

***

Właśnie szłam na śniadanie. Wybrałam sobie sałatkę i lekką owocową wodę. Usiadłam przy stoliku, a po chwili ktoś przy mnie usiadł.
-Hej, Megan.
-Tak, cześć.


Miron?

Od Nicole cd Freda

-To trudny temat. Po prostu się zmieniłam-mruknęłam odwracając wzrok.
-Ze mną możesz pogadać o wszystkim. To o co chodzi?-powiedział zwracając wzrok na siebie.
-Gadałam z moją siostrą. W przeciwieństwie do mnie zawsze była wesoła i uśmiechnięta. Nigdy się nie smuciła. Wytłumaczyła mi sens życia i przekonała mnie-uśmiechnęłam się.
-Tylko o to chodziło?-spytał rozbawiony.
-Wiesz co Fred? Dla ciebie to może pestka, ale dla mnie poważny problem-popatrzyłam na niego wymownie.
-Ej, Nicole. Spokojnie. Nie chciałem być niemiły.
-Mam nadzieję-przytuliłam mocno chłopaka i oparłam głowę na jego ramieniu.


Fred?

Od Amelii cd Mirona

-Dżentelmen?-spytałam.
-Można tak powiedzieć. Po prostu szacunek do kobiet-uśmiechnął się.
Nagle usłyszałam ryk.
-Hmmm... Mam zajęcie. Poszukanie walczącej Siberii.
Szybko odeszłam w stronę lasu. Po kilku minutach szybkiego marszu zobaczyłam białą tygrysicę jedzącą łosia. Podeszłam i złapałam jej potrawę za rogi. Poroże kopytnego było szerokie na prawie dwa metry.
-Nieźle Siberia, nieźle-mruknęłam.
-Wow. Ale wielki-powiedział Miron.
-Wiesz... Polowała na większe. On jest na jakimś 4, 5 miejscu? Nie wiem, ale na pewno nie jest największy.


Miron?

Od Amelii cd Lilai

Próbowałam jasno myśleć. Co zrobić? Postanowiłam zaryzykować. Jeżeli odgryzie mi głowę, trudno. Podbiegłam do rozsierdzonej tygrysicy, odtrąciłam Leilene i uklęknęłam przed jej głową. Złapałam ją za uszy i przyłożyłam czoło do jej głowy. Patrzyłam w jej niebieskie oczy. Wielkie kocisko po kilku sekundach uspokoiło się i usiadło. Podniosłam się i popatrzyłam na Leilene.
-I co? Trzeba zabijać i strzelać?-spytałam kpiąco.
-No dobra. Pomyliłam się-westchnęła.
-Właśnie. Dobra bestia-poklepałam zwierzę po wielkim, białym łbie. Wyciągnęłam z czarnej torby, wielki płat mięsa jelenia. Rzuciłam go kotu, a ten złapał i pożarł w całości.


Leilene? Sorry brak weny...

Od Leilene cd Mirona




Zmryżułyam wściekle oczy i pokręciłam głową, ale musiałam przyznać mu rację.
-Leżenie w pomieszczeniu mi nie pomoże - zaprotestowałam - Sam spróbuj tu wytrzymać. Cztery białe ściany, drewniana podłoga, małe okno i szpitalne łóżko. Do tego mięśnie nie powinny się zastać. Może nie mogę się przeforsować, ale ruszać się muszę.
-Czy ty przyznałaś mi rację? - przekrzywił głowę
Ponieważ zabrano mi broń, do dyspozycji miałam tylko twardą, niewygodną poduszkę. Z całej siły cisnęłam nią w niego. Zaskoczony, nie zrobił uniku i dostał w twarz. Zatoczył się do tyłu pod siłą uderzenia.
-Wkurzasz mnie - oznajmiłam szczerze i zaczęłam bawić się maszyną
Włączyłam ją, podłączyłam do sobie, a po chwili odłączyłam ją i rozległo się piszczenie oznaczające mój zgon. Po chwili przybiegła pielęgniarka.
-Znowu umarłaś?! - wrzasnęła wkurzona, gdy zobaczyła, że nic się nie stało - Za każdym razem marzę, że naprawdę nie żyjesz - syknęła wychodząc, nawet nie zauważając Miriona i Freda
Gdy wyszła, chłopaki spiorunowali mnie wzrokiem.
-No co? - jęknęłam - To jedyna rozrywka
Wściekle opadłam na poduszki.
Fred uniósł brwi, a Mirion przybrał zaskoczony wyraz twarzy. Odruchowo sięgnęłam ku swojemu naszyjnikowi i zaklęłam. Srebrny krzyżyk wypadł zza bluzki i był widoczny. Szybko zacisnęłam na nim rękę i schowałam.
-Koniec odwiedzin, czy coś jeszcze?! - warknęłam na chłopaków - Czy może dacie mi zastrzyk przeciw wściekliźnie?
-A wiesz jaka kara czeka cię za to co zrobiłaś? - spytał Fred
-Za które coś? Złamałam chyba wszystkie zasady i to nie jeden raz. Więc? - zapytałam
-Wymknięcie się z akademii bez pozwolenia, naćpanie się , przysporzenie kłopotów - zaczął wymieniać
-Ja się nie naćpałam! - warknęłam - Nie jestem tak głupia, by ryzykować kondycję jakimś g★wnem! Dostałam w łeb i to nie jeden raz, a obudziłam się naćpana. To różnica!
-Może ty jej powiedz, a ja eee... przejdę się? - spytał Fred, chcąc jak najszybciej stąd iść
-Niech ci będzie - westchnął Mirion
Kiedy Fred w pośpiechu wybył Mirion zaczął mówić za co zostanę ukarana.
-Wiem co robiłam! - zaprotestowałam - Chce wiedzieć jaka będzie to kara! Prace domowe? Prace społeczne? Izolatka? Wrzucą mnie do piwnicy na noc? Spędze noc w więzieniu? Będą mnie głodzić? Zaczną mnie pilnować 24 h na dobę? A może mnie skują kajdankami? Pozbawią środków do życia? Wyrzucą mnie? Odeślą do poprawczaka lub Domu Dziecka? - wymieniałam
Mirion parsknął śmiechem.
-Skąd pomysł z Domem Dziecka? - zapytał - Jesteś pełnoletnia.
-No tak, gdy przybyłeś już nie plotkowano tak dużo o mnie - przypomniałam sobie - Złapano mnie, swoją drogą przez jakiegoś pijaka, i miałam wybór - Cimmeriaa albo Dom Dziecka, bo zostało mi kilka miesięcy do pełnoletności. Więc teraz zamiast Domu Dziecka będzie więzienie - wzruszyłam ramionami
-To ile właściwie masz lat? - spytał
-Tej zimy skończyłam dziewietnaście - mruknęłam - Trochę tu kibluje i jeszcze mnie nie wywalili. Gratulacje dla dyrki, za wytrzymałość. Ale zaczynam dochodzić do wniąsku, że łatwiej byłoby zwiać z więzienia - uznałam
?

Od Allison cd Freda






-Potrafisz przewidywać przyszłość?- Spytałam.
-Czemu pytasz?
-Bo wczoraj powiedziałeś, że na pewno na siebie wpadniemy. A dzisiaj rano już tak się stało.- Wyjaśniłam.- To jesteś medium czy nie?
-Może.- Odpowiedział wymijająco lekko się przy tym uśmiechając. Przewróciłam oczami.
-Idziesz na bal?- Zmieniłam temat.
-Tak. A ty?
-Nawet nie mam z kim.- Powiedziałam.- Jestem tu dopiero drugi dzień.

Fred?

Od Lovell'a CD Eleny





-Jasne.-powiedziałem.-No więc urodziłem się w południowej Anglii. Gdy miałem trzy lata moja mama zmarła przy porodzie mojej siostry, a Monica przeżyła. Wychowywał nas tata. Gdy miałem siedem lat, tata wyjechał do Afganistanu, gdzie zginął. Potem trafiliśmy, do naszej ciotki, do Polski, bo moja mama była Polką, a tata Anglikiem. No i teraz przyjechałem tu.-zrelacjonowałem. Właśnie w tym momencie doszliśmy do polany, więc przysiadłem na jej skraju.
-Przykro mi.-powiedziała Elena. Spojrzałem jej w ozy.
-Co się stało, to się nie odstanie. Trzeba skupić się na przyszłości.
Elena?

Od Otavii CD Ethana


Wzruszyłam ramionami i zaczęłam dalej pływać. Po przepłynięciu kilku dystansów postanowiłam już wracać. Na ostatku przepłynęłam dystans jeszcze dwa razy i wyszłam z basenu zdejmując gumkę z moich włosów. Po opuszczeniu wody na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Naszło mnie dziwne uczucie, które zawsze objawiało się w momencie, gdy ktoś śledził poczynania. Odwróciłam się i zobaczyłam tego chłopaka wgapiającego się w mnie. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Coś nie tak?-spytałam, a on lekko speszony odwrócił wzrok.
-Nic nie mówiłem.
-Nie musiałeś.-zaśmiałam się.-Tak, w ogóle to jestem Octavia.-powiedziałam odwracając się i w stronę wejścia pod natryski.
-Ethan.-usłyszałam, gdy znikałam za drzwiami?
Ethan?



Od Natie cd Josha




Patrzyłam na poczynania Josha z lekkim przerażeniem. Po chwili podeszłam do niego, wyjęłam mu papierosa z dłoni, zgasiłam go przytykając go do ziemi w doniczce z kwiatkiem i wyrzuciłam przez okno. Podeszłam do Josha, spojrzałam mu w oczy i przytuliłam go mocno. On także mnie objął.
-Hej, nie martw się.-powiedziałam podnosząc głowę do góry, bym mogła spojrzeć mu w oczy.-Wszystko będzie dobrze.-Uśmiechnęłam się leciutko. Josh spojrzał na mnie. nie powiedział nic, lecz pocałował mnie w czubek głowy, a potem usiadł na moim łóżku usadzając mnie na swoich kolanach.
Josh, co było potem?



Od Mirona cd Megan

-Świetnie- powiedziałem- Pamiętaj, że nigdy nikomu nie możesz powiedziec o tym co teraz zaszło- przypomniałem dziewczynie
-Spokojnie, nie jestem głupia- powiedziała
-Mam nadzieje
-Co to ma znaczyć?
-Nie znam Cie dobrze więc nie wiem jaka jesteś to chyba proste? Nie ważne muszę już iść- powiedziałem- Mam właśnie wartę... Masz może jeszcze jakieś pytania?
<Megan?>

Od Mirona cd Leilene

Zaprowadziliśmy dziewczynę z powrotem do łóżka.
-Nie  możesz chociaż raz nie udawać takiej twardej i przeleżeć te kilka dni w łóżku?- spytałem znudzony
-Nikogo nie udaje!- zaprotestowała dziewczyna
-Nie ważne. Teraz musisz odpoczywać bo jeśli będziesz się tyle wysilać to nigdy nie powrócisz do dawnej formy. Będziesz o wiele słabsza, a tego chyba nie chcesz?- spytałem patrząc na dziewczynę.
<Leilene? sorki, że krótkie ale brak weny>

Od Freda cd Allison

-Jasne-odpowiedziałem-Szkoła nie jest taka wielka, więc na pewno na siebie nie raz wpadniemy- uśmiechnąłem się- a tak na wszelki wypadek to mieszkam w trójce.
-To do zobaczenia- powiedziała dziewczyna
-Do zobaczenia- odpowiedziałem i ruszyłem w stronę biblioteki bo właśnie tak umówiłem się z Mironem. Chwile się pouczyliśmy, pogadaliśmy, a potem jak zwykle powygłupialiśmy. Na koniec dnia poszliśmy na krótki trening do lasu. Wróciłem strasznie zmęczony więc wykąpałem się szybko i poszedłem spać.
***następnego dnia***
Obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju przez nie do końca zasłonięte okno. Stwierdziłem, że jest dość wcześnie, bo Miron jeszcze spał. Sięgnąłem po zegarek. 6;47 mam dużo czasu do śniadania. Wstałem z łóżka i cicho przebrałem się w dres po czym wyszedłem biegać. Zajęło mi to niecała godzinę. Wracając do budynku szkoły, żeby się przebrać i pójść na śniadanie wpadłem na jakąś dziewczyne.
-A nie mówiłem?- spytałem gdy rozpoznałem Allison
<Allison?>

Od Eleny cd Lovell'a

-Może zajdziemy na stołówkę, weźmiemy coś do jedzenia na obiad i zjemy na polanie?- spytałam
-Dobry plan-przyznał chłopak. Ruszyliśmy w stronę stołówki przeciskając się przez tłok. Nie było szans na jakąkolwiek rozmowę bo był za wielki hałas.Gdy tylko doszliśmy do drzwi od razu wśliznęliśmy się do środka.
-Co bierzesz?- spytałam
-Jeszcze nie wiem... A Ty?
-Hm... chyba naleśnika, trochę sałatki owocowej i wode- odpowiedziałam i zapakowałam pożywienie w worek. Gdy Lovell też coś sobie wybrał ruszyliśmy w stronę wyjścia ze szkoły. O dziwo cały tłum się rozszedł i na korytarzu panowały pustki
-Wiesz, w sumie mało o Tobie wiem... Mógłbyś mi coś o sobie opowiedzieć podczas drogi na polanę?
<Lovell?>

Od Josha cd Natie

-Szczerze? To trochę się bałem, że może Ci się znudziłem i podoba Ci się ktoś inny...
-Aj Ty głupi Ty-podsumowała dziewczyna śmiejąc się- czyli te kwiaty to tylko po to, żebym Cie nie rzuciła?- spytała podejrzliwie
-Dobrze wiesz, że są z miłości i prosto od serca- odpowiedziałem bez wahania- I dla mnie też liczysz się tylko Ty. Wiesz, że jesteś pierwszą dziewczyną, którą tak na prawdę kocham?- bardziej powiedziałem niż spytałem- Co prawda nie ostatnią...- dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona- Bo jedyną kobietą, którą kiedykolwiek pokocham tak jak Ciebie będzie nasza córka- wytłumaczyłem, a dziewczyna wtuliła się we mnie mocno.
-Josh przepraszam, że pytam ale...- dziewczyna przerwala na moment, żeby spojrzeć na moją reakcję jak dotąd- czy mogę wiedzieć jak Twoje sprawy z ojcem?- dokończyła lekko jakby speszona. Na samo wspomnienie rozmowy z Eleną automatycznie zacisnąłem ręce w pięści, a paznokcie tak mozno wbiły mi się w dłonie, że w niektórych miejscach przecięły skórę.
-Dobrze wiesz, że możesz wiedzieć wszystko- odpowiedziałem- przepraszam, że wcześniej nic Ci nie powiedziałem. W sumie nie ma żadnej sprawy...  Nie mam zamiaru się do niego odzywać. Nie można go w ogóle nazwać ojcem, a jak go zobaczę to pewnie rzucę się na niego z pięściami i pobije tak, że będzie walczył w szpitalu o życie...
-Josh przestań- uspokajała mnie dziewczyna "głaskając" lekko po ręce
-Nie po tym co mi zrobił! Po tym co zrobił Elenie! Ona potrzebowała rodziców jak nikogo innego, szczególnie po stracie matki, a ja nie byłem na tyle dojrzały, żebym mógł się nią zająć.  Z resztą ja też potrzebowałem wtedy ojca. A on po prostu nas zostawił!- W moich oczach pojawiły się świeczki. Był to dla mnie ciężki temat i z nikim o tym nie rozmawiałem.-Przepraszam ale muszę...- nie dokończyłem tylko po prostu podszedłem do szafki i wyciągnąłem z niej opakowanie  niebieskich L&M. Otworzyłem opakowanie, wyciągnąłem jednego papierosa, odpaliłem go zapalniczką, która była w opakowaniu i zacząłem palić. Tylko to mnie uspokajało jak byłem zły.
<Natie?>

Od Megan cd Mirona

-Co ty tu w ogóle robisz?!-krzyknęłam półgłosem.
-Przed chwilą Ci powiedziałem.
-O nie... Nie dość, że trzeba się uczyć w dzień, to jeszcze w nocy!-syknęłam.
-Czyli nie wiesz po co jest Nocna Szkoła-westchnął.
Po chwili opowiedział mi wszystko o tej... Nocnej Szkole? Chyba tak.
-Hmmm... Jeszcze się zastanowię-powiedziałam.
-Decyzja musi być podjęta teraz, w tej chwili-mruknął.
-Dobra... Ale jak mi się nie spodoba, to odchodzę!-szepnęłam.
Dochodziła 3.00
-Czyli się zgadzasz?
-Nooo... Można tak powiedzieć-uśmiechnęłam się.


Miron?

środa, 19 lutego 2014

Od Leilene do Mirona i Freda


Wyszłam po północy z akademii. Poszłam do miejsca, gdzie stare drzewo przewróciło się i zniszczyło kamery. Obok było drugie. Wlazłam na drzewo, blisko bramy i przeszłam z gałęzi na gałąź, tak że znalazłam się na drzewie za bramą. Zsunęłam się po pniu i pobiegłam ścieżką. Szybko dotarłam do centrum miasta. W parku weszłam na drzewo i czekałam na świt.
Z rana zeszłam z drzewa i ruszyłam do pierwszego sklepu na swojej liście - sklepu z bronią. Obejrzałam pistolety, ale nie przypadły mi do gustu. Nagle zauważyłam kilka kastetów. Dobrze wyważone. Kiedy mnie wreszcie wyrzucą z Cimmerii, muszę sobie takie kupić. Moje kastety były dość stare. Obejrzałam jeszcze sztylety i wyszłam. Później udałam się do banku. Podałam numer konta i hasło. Zgarnęłam kilka stów. Jedynym plusem złapania mnie przez policję i wysłania do akademii, było to, że miałam ileś tam kasy na utrzymanie i potrzeby od fundacji dla ,,ciężkich przypadków''. W księgarni przejrzałam książki, ale też nic nie znalazłam. Ruszyłam do jubilera i znowu nic ciekawego. Następne było schronisko. Bez słowa weszłam do właścicielki i rzuciłam jej pieniądze. Następnie udałam się do zwierząt. Nikt nie wiedział, że w niedziele wymykałam się i jako wolontariuszka pracowałam w schronisku. Przynosiłam też datki, bo nie potrzebowałam pieniędzy. Po swojej pięciogodzinnej zmianie poszłam połazić po mieście. Kupiłam wodę za resztę forsy i usiadłam na jakimś murze. Ulice były dość ciche. Był tylko jakiś nastolatek, siedzący na ławce i przyglądający się mnie. Poczułam niepokój. Ześlizgnęłam się i poszłam w kierunku bardziej zaludnionej części miasta. Nadal prześladowało mnie to uczucie... Nie! Ja mam chyba manię prześladowczą! Nikt mnie nie śledzi! Mimo to przyśpieszyłam. Młody chłopak szedł za mną. Czyżby jednak? Skręciłam i ostatnie co poczułam to ostry ból głowy, trzask, krzyki i twarz kilku osób...

Obudziłam się w szpitalu, w akademii.
-Co do ch★lery?!- krzyknęłam gwałtownie wstając
Jakieś rurki się odłączyły i maszyna zapiszczała, ogłaszając mój zgon. Zauważyłam pielęgniarkę obok. Skrzywiła się słysząc przekleństwo.
-Znaleziono cię na obrzeżach miasta, nieprzytomną. Słaby puls. Zabrano cię do szpitala. W twojej krwi wykryto narkotyk, ale nie wiemy jaki, ponieważ ważniejsza była natychmiastowa operacja. Cudem przeżyłaś. - oznajmiła
-Kto mnie znalazł? - spytałam już w pełni przytomna i świadoma rwącego bólu w głowie
-Osoby z akademii. Wyszli za zgodą nauczyciela, z opiekunem w przeciwieństwie do ciebie - podkreśliła ostatnie słowa - Ważniejsze jest jak wyszłaś i czemu byłaś naćpana.
-Udało mi się przejść nad bramą. - powiedziałam, jak gdybym nie wiedziała o kamerach - Byłam w banku, sklepie spożywczym i sklepie z bronią. Gdy skończyłam chodzenie po sklepach, przeszłam się po mieście. Był tam jakiś chłopak. Szedł ciągle za mną. Skręciłam w uliczkę, a później coś uderzyło mnie w tył głowy - opowiedziałam
-Nie brałaś narkotyków? - jakoś mi nie wierzyła
-Sport jest dla mnie wszystkim. Myśli pani, że niszczyłabym sobie kondycję tym świństwem? - skrzywiłam się - A! Między bankiem, a sklepami był jubiler!
-Po co tam poszłaś? - spytała podejrzliwie
-Zgubiłam naszyjnik. Nie ma wielkiego znaczenia, ale przyzwyczaiłam się do niego - odparłam zgodnie z prawdą
-Srebrny krzyżyk? - upewniła się
-Nie - zaprzeczyłam - Skąd taki pomysł?
-Znalazłam go w sali treningowej - wyjaśniła i pokazała wisiorek
Położyła go na stole i wyszła powiadomić ludzi, że żyję. Poderwałam się i zakręciło mi się w głowie. Zignorowałam mdłości i porwałam naszyjnik, a później otworzyłam okno. Chłodne powietrze pomogło. Dotknęłam głowy. Miałam tam bandaż. Zobaczyłam lustro. Nie wyglądałam źle. Lekko oszołomiona i blada. Nagle poczułam coś ciepłego na karku. Zaklęłam pod nosem. Rana musiała się otworzyć! Włączyłam rurkową maszynę, czyco to tam jest, podłączyłam do siebie na chwilę i zabrałam. Zaczęła szaleńczo piszczeć, a po chwili przybiegła pielęgniarka. Wskazałam na ranę.
Po kilku dniach czułam się świetnie, tylko brakowało mi ruchu. Uparcie kazali mi leżeć, co pogarszało sprawę. W nocy otworzyłam okno i wyszłam na dwór. Przeszłam chwiejnie kilka kroków. Mimo, że zakręciło mi się w głowie szłam dalej. Walić mdłości. Zdeterminowanie szłam, aż poczułam, że w mięśnie wstępuje dawna siła. Poruszałam się już szybciej. Nagle usłyszałam kroki, ale nie zdążyłam nic zrobić, bo nie wytrzymałam i zwymiotowałam.
-No proszę - usłyszałam - Podobno ktoś cię nieźle urządził
Odwróciłam się. Stał tam Mirion i jego kumpel, Franek? Nie jestem pewna..
-Może jestem osłabiona, ale nadal jestem w stanie cię pokonać - warknęłam
Prawie bez trudu powalił mnie na ziemię.
-I co? - zadrwił
Zacisnęłam zęby i wstałam.
-Przywal mi - rozkazałam
-Co? - zakrztusił się
-Oboje mi przywalcie - warknęłam
Niepewnie mnie uderzyli w ramię.
-Mocniej. W brzuch - rozkazałam
-Ale po co?! - zdenerwował się Franek, czy jak mu tam
-Chce zobaczyć w jakiej jestem kondycji. Dawaj Franek - zaryzykowałam ,,Frankiem''
Mirion parsknął śmiechem. Czyli nie Franek...
-Frank? Ferdynard? Fredzio? - zgadywałam
Mirion prawie się opluł.
-Fred - wydusił
-Aaaa - mruknęłam - Oups...
-Tiaaa... Ups.. - syknął Fred
-To jak? Przywalicie mi, czy mam was sprowokować? - jęknęłam
Byłam chyba nadal naćpana, skoro tak gadałam. Żałować będę później.
-Może lepiej ją odprowadzimy? - zaproponował Fred
Podeszłam do niego i z całej siły przywaliłam mu w twarz.
-Ostrzegałam - syknęłam
-Au? - powiedział Fred
-Sr★ł ! - warknęłam - Przywal mi!
Mimo moich protestów podnieśli mnie i dociągnęli do szpitalnej części. Pod koniec wyrwałam się, ale mnie doścignęli. Potrzebuję treningu, bo znacznie osłabłam.
Mirion? Fred?



Od Ethana cd Olivii


-A czy ja coś mówię?- Odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
-Nie, ale patrzysz się jakbyś chciał coś powiedzieć.- Powiedziała
-Złudzenie.- Odparłem wchodząc do wody.

Olivia? Brak pomysłu

Od Allison cd Freda





-Chyba sobie poradzimy.- Powiedziałam.- Pewnie masz ważniejsze sprawy na głowie.
-Właściwie to chyba nie.- Odparł Fred.- Które macie pokoje?
-Szóstkę.- Odpowiedziałam.
-A ja dziesiątkę.
-Okey, chodźcie.- Powiedział Fred. Tak więc najpierw poszliśmy do mojego pokoju, później do pokoju Ethana, po czym Fred pokazał nam resztę szkoły.
-Dzięki.- Powiedziałam kiedy wycieczka z przewodnikiem dobiegła końca.
-Nie ma za co.- Odparł Fred.
-Widzimy się później?- Zaproponowałam.

Fred?

Od Leilene cd Matt'a

Zmrużyłam oczy.
-Wydawało mi się, że szukałeś bibliotekarki - powiedziałam - Oto ona!
Wskazałam niską,szczupłą, na oko czterdziesto-paroletnią kobietę.
-Ekhm..dzięki - mruknął coś pod nosem i podszedł do kontuaru
Ja zaczęłam w myślach spisywać książki, których nie dokończyłam czytać przez chłopaka. Odruchowo zaczęłam bawić się nożem. Nagle zaatakowała mnie bibliotekarka.
-Mówiłam ci, że jeśli chcesz utrzymać swoje pobyty tutaj w tajemnicy masz nie wyciągać broni w mojej obecności - ochrzaniła mnie - Schowaj to natychmiast
Przypartrywałam się jak kobieta z furią wyrywa mi broń i wyrzuca przez okno.
-Ej! - jęknęłam
-Żadne ,,ej''! - wrzasnęła - Jeszcze jeden raz, a nie będziesz miała wstępu tutaj! Ogłoszę to publicznie, jasne?!
Zazgrzytałam zębami, wyburczałam coś pod nosem i otworzyłam okno szerzej.
-Oczywiście! Teraz jak zwykle wyskoczysz przez okno! Bo co to dla ciebie! - prychnęła
Uśmiechnęłam się i zeskoczyłam z pierwszego piętra. Zaczęłam rozglądać się za bronią.
-Tego szukasz? - spytał Matt z nożem w ręku
Wyrwałam mu broń.
-Jak się tu dostałeś? - zapytałam
-Normalnie. Schodami. - odparł - Wyszedłem z biblioteki, gdyh ta szalona kobieta zaczęła wrzeszczeć. Idę po chodniku, a tuż obok mojej głowy spada nóż, a po chwili ty. Kto tu powinien zadawać pytania?
Prychnęłam rozbawiona.
-Niech ci będzie - mruknęłam - Co chcesz się dowiedzieć?
?



Od Octavii


Dzień, jak co dzień. Lekcje się skończyły, a ja wpadłam do pokoju, rzuciłam torbę z książkami na łóżko, wzięłam sportową torbę i pakowałam do niej rzeczy potrzebne na basenie. Oczywiście, za Chiny Ludowe, nie mogłam znaleźć kostiumu kąpielowego. W końcu, po długich oczekiwaniach odnalazłam go, wciśniętego w szparę między łóżkiem, a ścianą. Najwyraźniej musiałam go wczoraj oglądać i nie schować. Wyciągnęłam go i oceniłam jego stan. Dwuczęściowy, czarno-czerwony kostium był w świetnym stanie, jednak zastanawiałam się, czy będzie na mnie dobry, bo długo nie pływałam. Westchnęłam tylko i wpakowałam go do torby. Wypadłam z pokoju i pobiegłam na basen. Przebrałam się szybko, wzięłam ręcznik, związałam włosy gumką i poszłam pod natrysk, gdy tylko stamtąd wyszłam rzuciłam ręcznik na jeden z leżaków i wskoczyłam do basenu sportowego. Kocham moment, w którym woda oblewa moje ciało, na początku jest zimna, później staje się ciepła. Przepłynęłam parę dystansów i usłyszałam, że ktoś jeszcze pojawił się na basenie. Po chwili zza winkla wyszedł jakiś chłopak. Zignorowałam jego obecność i pływałam dalej. Po chwili jednak zaprzestałam pływania, bo zobaczyłam, że ów chłopak mi się przygląda.
-Coś nie tak?
Ethan?

Od Lovell'a cd Eleny


-Hmmm... Nie mam pomysłu...-Przyznałem.
-Znam to.-przyznała Elena.
-Chociaż może.... Może poszlibyśmy na basen? Albo pobiegać? Albo pograć w coś? Albo po prostu się przejść....-wyliczałem.-To jak?
-Przejdźmy się.-powiedziała.
-No to teraz trzeba pomyśleć gdzie się przejść.-powiedziałem i przybrałem minę myśliciela.-Co powiesz na wycieczkę po okolicznych lasach?
-Podoba mi się.-powiedziała Elena.-Chodźmy.
-No to chodźmy.-przyznałem kierując się w stronę wyjścia ze szkoły?
El? ;D

Od Matt'a cd Leilene


-Wspaniale. Gdyby nie było tu ludzi takich jak ty, lub tych o których opowiadasz... Byłoby nudno. Świat jest piękny, dla tego, że nie wszystko jest normalne.-powiedziałem.-Niestety, czas mi się zbierać.-uśmiechnąłem się przepraszająco i wstałem.- Do zobaczenia.-powiedziałem zgarniając ze stołu moje książki. Miałem już odejść, gdy Leilene złapała mnie za rękę.-Co?-spytałem odwracając się.
Lei? Sry, nagły odpływ weny...



Od Natie cd Josha

Z początku mnie zatkało, w końcu jednak zdołałam odzyskać panowanie nad głosem.
-Josh... Oczywiście, że pójdę.-powiedziałam z mocniejszym niż dotąd mym rodzimym akcentem. Josh włożył mi pierścionek, a później wstał, uśmiechnął się i przytulił mnie mocno.
-Dziękuję.-powiedział cały czas mnie tuląc. Roześmiałam się cichutko. Zabrzmiało to trochę jak mruczenie.
-Za co?-spytałam.
-Że się zgodziłaś.-powiedział. Znów się zaśmiałam. Wyciągnęłam rękę dotykając nią policzka Josha. Przez parę sekund głaskałam jego policzek kciukiem, by opuszkami palców przejechać po linii jego szczęki i chwycić go delikatnie za brodę. Chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, a później ja zbliżyłam moje wargi do jego warg i po chwili staliśmy, przytuleni, złączeni w filmowy pocałunku.
-A z kim innym miałabym iść?-spytałam z uśmiechem, gdy skończyliśmy się całować.-Nu? No właśnie. Nie mogłabym pójść z nikim innym, bo dla mnie nie ma innych. Jesteś tylko Ty.
Josh?



Od Freda cd Allison

-Można to tak ująć- powiedziałem, a moje kąciki ust lekko powędrowały w górę- Fajnie, że w końcu do szkoły dołączył ktoś o podobnych zainteresowaniach i do tego ktoś normalny.- podsumowałem
-A inni to kosmici?- spytał chłopak
-Teoretycznie nie... A z resztą sam się przekonasz jak niektórych poznasz. Tak w ogóle to jestem Fred
-Ja jestem Ethan, a to Allison- wskazał na dziewczyne
-Miło Was poznać. Może kiedyś postrzelamy razem?- zaproponowałem
-Jasne- odpowiedziała dziewczyna
-Oprowadzić Was trochę, czy sami sobie jakoś poradzicie?
<Allison, Ethan?>

Od Allison


Na parkingu przed akademią zaparkował srebrny pick-up. Ethan wysiadł po walizki.
-Będziemy tęskinć.- Powiedziałam. Tata tylko się zaśmiał i wysiadł pomóc Ethanowi. Po chwili ja też opuściłam pojazd wypuszczając ze środka Ness. Suczka odrazu pobiegła do Ethana.
-Allison, jeszcze to.- Powiedział tata podając mi Berettę M9. Szybko schowałam ją do torby.
-No to po pistolecie.- Skomentował Ethan.
-Łap.- Powiedział do niego mój tata, rzucając w jego stronę paczkę nabojów, a potem swojego Desert Eagle'a.- Tylko nie powybijajcie wszystkich nauczycieli.- Dodał wsiadając do auta.- Cześć!
-Pa!-Krzyknęłam za odjeżdżającym pick-upem.
-Dziwne...- Powiedział wreszcie Ethan. Zaczął grzebać w swojej walizce, a po chwili z wewnętrznej kieszeni wyjął drugiego Desert Eagle'a.- Patrz.- Dodał podając mi broń. To zdecydowanie był pistolet taty.
-Oddał ci oba?- Spytałam zdziwiona.
-Najwidoczniej.- Potwierdził. W pewnym momencie z budynku szkoły wyszło dwóch uczniów. Ethan najspokojniej w świecie schował do walizki naboje i jeden pistolet.
-Idziesz?- Spytałam.
-A mam inne wyjście?- Odpowiedział pytaniem na pytanie. Mieliśmy ruszyć w stronę szkoły, kiedy podszedł do nas jakiś chłopak.
-Cześć.- Powiedział nieznajomy.
-Hej.- Odpowiedziałam.
-To twoja broń?- Spytał patrząc na Desert Eagle'a którego wciąż trzymałam w reku.
-Nie. Jest jego.- Wyjaśniłam wskazując na Ethan'a.- Miłośnik broni?

Fred?

Od Freda cd Nicole

-Chyba w środę..- powiedziałem
-Skąd wiesz?
-Mam swoje źródła- odpowiedziałem- Wiesz, wciąż mi się nie chce wierzyć, że od tak nagle ze mną rozmawiasz
-To uwierz
-Próbowałem ale..
-Po prostu uwierz
-Przypuśćmy, ze Ci wierze... W takim razie czy możesz mi powiedzieć skąd ta nagła zmiana?- uśmiechnąłem się- Wcześniej robiłem coś nie tak, czy może tak na prawdę jesteś dwoma osobami w jednym ciele?- zażartowałem
<Nicole?>

Od Mirona cd Amelii

-Wiesz trochę głupio wyszło bo...- zacząłem ale dziewczyna szybko mi przerwała
-Rozumiem, masz już kogoś. Nie musisz się tłumaczyć- powiedziała i posłała mi słaby uśmiech- Wiesz musze już iść- oznajmiła szybko i odeszła. Amelia strasznie szybko szła, więc zerwałem się i pobiegłem za nią. Złapałem dziewczynę za ramię, żeby się  zatrzymała
-Amelia nie o to chodzi!- powiedziałem- Chodziło mi o to, że sam myślałem nad tym, żeby Cie zaprosić, ale byłaś szybsza. Trochę mi wstyd z tego powodu... Powinienem szybciej Cie o to spytać- tłumaczyłem się- Możemy udawać, ze nigdy mnie nie zaprosiłaś na ten bal?- powiedziałem błagalnym tonem
-Ta..- powiedziała lekko zmieszana dziewczyna
-Więc... Amelia nie chciałabyś może pójść ze mną na ten Bal Letni?- spytałem i obydwoje się zaśmialiśmy
-Mogłeś po prostu powiedzieć, ze zgadzasz się ze mną iść, a nie od razu mnie zapraszać-uśmiechnęła się dziewczyna
-Nie mam pojęcia o co Ci chodzi- udawałem- To jak zgadzasz się?
-Jasne- odpowiedziała dziewczyna i obydwoje się uśmiechnęliśmy
-Dzięki Bogu. Chcesz się może gdzieś przejść albo coś porobić?- zaproponowałem
-Jasne,co chcesz robić?
-Jesteś dziewczyną więc masz pierwszeństwo, Ty wybieraj
<Amelia?>

Od Mirona cd Lilai do Megan

-Dałem Ci fory bo jesteś dziewczyną, a rodzice nauczyli mnie szacunku do kobiet
-Dżentelmen się znalazł!
-Ale mimo wszystko przyznaję, że Cie nie doceniałem. Myślałem, że się gorzej bijesz- powiedziałem i wstałem. Nie mówiąc nic więcej wyszedłem z sali i ruszyłem w stronę pokoju.
-Ty też już powinnaś iść!- krzyknąłem w stronę sali, z której właśnie wyszedłem. Reszta nocy minęła całkiem spokojnie. Nikogo więcej nie spotkałem, więc szkoła była bezpieczna.
-Czemu Cie tak długo nie było?!- warknął Fred czekający na mnie w sali spotkać uczniów Nocnej Szkoły.
-Miałem mały... problem- odpowiedziałem. Co prawda powinienem od razu komu donieść, że jedna z uczennic nie jest w pokoju, bo w końcu to moja praca na dzisiejszą noc. Warty z Nocnej Szkoły wcale nie są łatwe.
-Problem?- dopytywał Fred
-Nie ważne- uciąłem. Fred wiedział, że jeśli nie chce o czymś gadać to nie należy na mnie naciskać.-Lepiej idź teraz na swoją zmianę zanim wróci Maria.
-Dobra...- powiedział Fred i wyszedł na "zwiady"
 Teraz zostało mi do zrobienia tylko jedno. Znaleźć tą nową dziewczynę i z nią porozmawiać. Szedłem po cichu prosto korytarzem zmierzając w stronę pokojów dziewcząt. Gdy znalazłem pokój numer 11 wślizgnąłem się do niego po cichu i podszedłem do łóżka, na którym spała dziewczyna.
-Hej obudź się- szepnąłem przy jej uchu, jednocześnie lekko nią potrząsając. Dziewczyna z przerażeniem otworzyła oczy i zrobiła głęboki wdech. Na szczęście wystarczająco szybko zareagowałem i zatkałem jej usta moją dłonią tym samym tłumiąc jej krzyk.
-Uspokój się i mnie posłuchaj.-rozkazałem, a dziewczyna wciąż patrzyła na mnie z przerażeniem w oczach.- Jestem Miron i należę do Nocnej Szkoły. Możesz mnie nie znać, bo jesteś tu nowa. Trochę się już o Tobie dowiedziałem, więc nie ma sensu się przedstawiać Megan. Dostałem polecenie od dyrektorki, żeby Cie znaleźć i przekazać Ci pewną informację. Mam nadzieje, ze wiesz na czym polega Nocna Szkoła, bo jestem tu po to, żeby powiadomić Cię, że masz możliwość dołaczenia do niej. Musisz zadecydować teraz- skończyłem i delikatnie odsunąłem dłoń z ust dziewczyny upewniając się, czy nie ma zamiary krzyczeć.
<Megan?>

BAL LETNI

Uwaga uwaga! :) Bal Letni odbędzie się w środę za tydzień (26.02). Wszystkie pary proszę jak najszybciej do mnie zgłaszać :) Osobo, które nie mają partnera/ki, a chcą iść na bal również proszę o zgłaszanie się do mnie :) Czas na zgłaszanie wszystkich uczestników jest do niedzieli (23.02), a w poniedziałek i wtorek odbędzie się głosowanie na królową i króla balu.

Od Nicole cd Freda

-Wiesz... Mam inne sprawy na głowie...-mruknęłam.
-Wiedziałem. Kłamiesz-popatrzył mi w oczy.
-Nie no co ty! Żartowałam!-zaśmiałam się.
-Na pewno?
-Na 100%-uśmiechnęłam się.
-Mam nadzieję.-mruknął.
-Nie martw się-pocałowałam lekko chłopaka w policzek.-A kiedy jest ten Bal?


Fred? Sorry, brak weny ;(

Od Amelii cd Mirona

-Nieźle. To... Jeżeli umiesz czytać mi w myślach... To o czym teraz myślę?-uśmiechnęłam się.
-Hmmm... Poczekaj... Że jesteś głodna?
-Nie!-zaśmiałam się.
-Dobra. Poddaję się.
-Słyszałeś o Balu Letnim?
-Obiło mi się o uszy-odparł zamyślony.
-Nie mam z kim iść, więc pomyślałam że ty byś zechciał...-powiedziałam.-Chyba, że masz już kogoś-dodałam szybko.


Miron(Sorry, że krótkie, brak weny;/ )

Od Amelii cd Matt'a

-A może się przedstawisz najpierw?-spytałam kąśliwie.
-Jestem Matthew.
-Tak lepiej. Mnie już znasz. A tamta to Siberia-wskazałam za okno na siedzącą na schodach tygrysicę, leniwie machającą czubkiem ogona.
-Masz tygrysa?-spytał zdziwiony.
-Nie, nie mam tygrysa. Dlatego przedstawiam Ci siedzącą, białą tygrysicę o imieniu Siberia-odparłam sarkastycznie.
-Czyli ona jest Twoja?
-Nadal się nie domyśliłeś?!-zaśmiałam się.-Szczerze mówiąc, wiele osób ma dzikie zwierzęta. Tygrys, kojot, sokół, sowa, dwie pumy, dwa dingo, żbik, ocelot, lis, kruk, wilk...
-Serio? Kto ma takie zwierzęta?
Kiedy wszystko powiedziałam, zaschło mi w gardle.
-Masz coś do picia? Nieźle sobie zdarłam gardło.

Matt?

Od Octavii

Przejechałam i jestem... Jesteśmy, właściwie, bo jeszcze mój ukochany brat bliźniak - Matt. Coś jeszcze?
~Następnego Dnia~
Szkoła ujdzie. Ludzie też. Lekcje nudne, jak wszędzie, jedynie mój brat jak zwykle w swoim żywiole, od razu po lekcjach popędził do biblioteki. Ja pobiegłam do stajni. Wyczyściłam, ubrałam i wyprowadziłam Queirish. Gdy tylko wyjechałam ze stajni o mało co nie wjechałam w jakiegoś chłopaka.
-Uważaj.-warknął.
-Sorry.-mruknęłam.
Dokończy ktoś?

Od Leilene cd Mirona

-Przyszłam wyprowadzić cië z błędu - uśmiechnęłam się drapieżnie
-Więc słucham - oznajmił opierając się o ścianę
-Mówiłeś, że nastraszyłam połowę szkoły, uważam się za niepokonaną, oczekuje, że każdy będzie się mnie bał i że jesteś inny, bo się mnie nie obawiasz - zaczęłam - Nawet nie wiesz ile razy to słyszałam. Prawie każdy mówi, że nie da się nastraszyć, że jest inna, bo się nie boi, że się nie podda... - w myślach dodałam ,,bla,ba,bla'' i stłumiłam ziewnięcie - Myślisz, że dużo o mnie wiesz - zadrwiłam - Uważasz, że jestem inna niż pokazuję. Jestem twarda, zdeterminowana i uparta. To, że jestem zdolna do ludzkich uczuć nie wyklucza, że jestem taka.
-A jaka jesteś? - spytał z ironicznym uśmiechem
-Gdybyś dużo o mnie wiedział, nie pytałbyś - zmrużyłam oczy - Tak, zdarza mi się być hmm... ,,normalniejsza'' niż zwykle, ale to nie zmienia mojego charakteru. - odparłam i odeszłam
On nie wiedział o mnie wszystkiego. Nie wiedział wszystkiego o moim życiu, nie znał moich uczuć i mnie. Nawet Jace - jedyna bliska mi osoba, tego nie wiedziała. Mirion mnie śmieszył, swoją naiwnością i pewnością siebie. Dziś znów olałam lekcje i poszłam na siłownię. Ale nie byłam wściekła, smutna, czy wystraszona. Uczucia się wypalają. Ja czułam tylko pustkę, żadnych emocji. Przebrałam się w czarny podkoszulek i podarte jeansy. Włosy spięłam cieńkim nożem. Stanęłam przed workiem treningowym i zaczęłam ćwiczyć. Nawet nie zauważyłam, gdy minęło kilka godzin. Podczas ćwiczeń zniszczyłam stary worek, który rozerwał się. Kiedy nie znalazłam innego, zaczęłam ćwiczyć na manekinie. Początkowo wyprowadzałam ciosy, ale później dołączyłam jeszcze broń. Obracałam się dookoła manekinu, zadając ciosy. Wspinałam się na meble i z jak największej odległości strzelałam z łuku lub rzucałam nożem. Ale i to mi się znudziło, więc zaczęłam ćwiczyć celność w ruchu. Obracałam się rzucając nożem, miotałam sztyletami z półobrotu, podczas wybicia wypuszczałam strzały. W końcu odłożyłam broń i zabrałam się za ciężary.Usiadłam na sprzęcie i zaczęłam od niecałych stu kilo. Później przeniosłam się na bieżnię. Dopiero po północy, zauważyłam, że siedziałam tu kilkanaście godzin. Opadłam na podłogę i wyjęłam z torby butelkę wody oraz moje...eee...obiad? kolację? nocną przekąskę? Z lubością wgryzłam się w jabłko i pochłoniłam je. Popiłam wodą i zabrałam się za brzuszki. Olać późniejsze zakwasy. Musiałam ćwiczyć, bo był to jeden z jedynych sposobów pozbycia się energii. A w pełni sił stawałam się nieobliczalna, wprost agresywna. Zaczynałam szukać osób do bójek, a - bądźmy szczerzy - nie jestem słaba. Po którejś tam setce brzuszków wróciłam do boksu. Uderzałam w worek, wyprowadzając najróżniejsze ciosy. Nagle usłyszałam kroki. Przecież nie powinno mnie tu być! Zazwyczaj łamałam regulamin, bo wychodziłam do miasta, nie uczęszczałam na lekcje lub hm... byłam dość agresywna wobec innych. Zgasiłam światło i wcisnęłam się do kąta. Ktoś mnie nie zauważył, ale najwidoczniej tu szedł, bo pochwili drzwi się otworzyły i do środka wszedł Mirion. Odetchnęłam z ulgą i wróciłam do ćwiczeń. Między salą z ringiem, a drugim pomieszczeniem, były tylko ściany i drzwi. Zamarłam w pół ciosu. Akurat miałam wyprowadzić czystego sierpowego, ale chłopak wszedł i mnie zobaczył. Odwróciłam się, licząc, że chociaż mnie nie rozpozna. Rozpoznał.
-Co tu robisz? - warknął
-To zabawne, bo chciałam zapytać o to samo - powiedziałam z uśmiechem
-Nie twoja sprawa! - odpowiedział
-Czytasz mi w myślach? - udawałam zaskoczenie - Też miałam to powiedzieć! Ale wiesz... lepiej nie wchodzić do mojej głowy, bo nie wrócisz o zdrowych zmysłach.
-Zamknij się i odpowiedz! - prychnął zirytowany
-Jak się zamknę, to jak mam odpowiedzieć? - spytałam z ironicznym uśmiechem
Nie wiedział co odpowiedzieć i zmienił temat.
-Długo tu siedzisz? - zapytał
-Kilkanaście godzin - odwarknęłam
-A kiedy masz zamiar stąd iść? - spytał znudzonym tonem
-Jeszcze jedno pytania, a posłużę się tobą jak manekinem - warknęłam - A uwierz mi, nie zazdroszczę im roboty.
-Uważaj, bo się wystraszę - prychnął
I tak zaczął się wspólny trening. Muszę przyznać, że walczył lepiej niż się spodziewałam, ale w końcu go pokonałam. Efektywnie przerzuciłam go przez ramię. Wylądował z głuchym jękiem, ale szybko się podniósł. Gdy tylko to zrobił, zaatakowałam. Odparował pierwsze ciosy, ale za czwartym podejściem uderzyłam go w brzuch. Zachwiał się, ale nie przewrócił, więc podcięłam mu nogi. Podeszłam i wyciągnęłam rękę, by pomóc mu wstać. Spojrzał krzywo na dłoń. Westchnęłam i odsunęłam się.
-Co, jak co, ale walczę fair. A do tego muszę przyznać, że zasłużyłeś na szacunek. Wiele ludzi już nie wstaje po walce ze mną. A skoro jeszcze się trzymasz, to walka trwa nadal - wzruszyłam ramionami i błyskawicznie zaszarżowałam
Teraz był gotowy i odskoczył. Zamachnął się, ale zrobiłam przysiadł, unikając czegoś co się zwie ,,rozkwaszeniem gęby''. Jeszcze długo walczyliśmy, aż uznaliśmy, że jest remis. Mirion usiadł na podłodze, ja oparłam się o słupek.
-Gdybym nie była po treningu trwającym godziny, wygrałabym - rzuciłam między gwałtownymi wdechami
-Możesz pomarzyć - odsapnął dysząc