Spojrzałam najpierw na kobietę, potem na Sebastiana. Wyszłam z pokoju i poszłam za Sebastianem. Kiedy doszliśmy do gabinetu, kobieta wpuściła nas, a następnie odeszła. Dyrektorka siedziała za biurkiem i spoglądała na nas.
-A więc Cassidy, Sebastianie. Chciałabym porozmawiać o tym co zaszło między waszymi zwierzętami. Tym razem bardziej szczegółowo-powiedziała.
-Ale Cassidy mówiła już pani - odezwał się Sebastian.
-Wcale nie!-wypaliłam- Przyznaję się, to nie było tak, jak wcześniej mówiłam. Zaczęło się kiedy przypadkiem wpadliśmy na siebie na korytarzu. Co prawda kawa się na mnie wylała, i jego psy zawarczały, a że byłam wkurzona to jego psy, jeszcze bardziej mnie zdenerwowały. Najpierw obraziłam Adamantisa i Arcanę, a potem wyzwałam ich na walkę z Devilem i Dakotą. Potem zwierzęta walczyły i potem Devil...
Rozkleiłam się. Nigdy mi się to nie zdarzyło. Jaguar mi rozerwał skórę na ręce, z oka nie poleciała mi łza. Weszłam prosto w trujący bluszcz, nawet na to nie spojrzałam. Poparzyłam sobie nogę ogniem, nawet nie jęknęłam. Byłam tak twarda fizycznie, że prawie nie czułam bólu. Tym razem ból przeszywał mi serce. Jeżeli mieli mnie wyrzucą ze szkoły, trudno, w lesie sobie poradzę. Albo wrócę do Ameryki. Nie wytrzymałam i wybiegłam z pomieszczenia. Usłyszałam dyrektorkę wołającą mnie, żebym wróciła. Jednak mnie to nie obchodziło. Wypadłam ze szkoły i wzrokiem szukałam stabilnego schronienia na drzewie. Wypatrzyłam wielkie drzewo i pobiegłam w jego stronę. Wlazłam na drzewo i oparłam się plecami o pień. Było ok. 4 stopni, a chłodny wiatr wiał prosto na mnie. Byłam ubrana w czarny top na ramiączka, granatowe rurki i sportowe buty. Po kilku minutach szlochu usłyszałam otwierane drzwi do budynku. Ze szkoły wyszedł Sebastian ubrany w kurtkę. Podszedł do drzewa i gdy chciał mnie zawołać, sprawnie zeskoczyłam z gałęzi, podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. Po chwili pocałowałam go prosto w usta.
Sebastian?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz