-Widziałam ją przed wyjściem. Miała tego
lisa ze sobą - wzruszyłam ramionami - A wogóle to jest już drugi biały
lis tutaj. Niby są rzadki, a tu jest ich jak pcheł. Jeśli chodzi o
wychodzenie to sobie nie żartuj. Łatwo przejść przez bramę
niezauważonym. - zmrużyłam oczy - A co do tego futra to może lepiej je
sobie zostawię? Jest ciepłe, miękkie. Idealne na poduszkę, czy ciuchy -
mruknęłam oglądając łup
-Jesteś pewna, że to nie ten lis? - spytał -Tamten to samica i do tego młoda. To był stary samiec. Żyję w lasach na tyle długo, że potrafię to rozpoznać. Jak nie wierzysz idź do niej i sprawdź.- zaproponowałam Gwizdnęłam ostro i przybiegła Corrie i Jangwa Predator. -Masz kojota? - uniósł brew chłopak - Słyszałem tylko o wilku. -To nie wilk tylko yeye-mbwa mwitu! - warknęłam -A to znaczy? - spytał -Wilczyca - odparłam - Jangwa Predator, czyli Pustynny drapieżnik jest tu od wczoraj. Mój przyjaciel przywiózł go. -Ty masz przyjaciół? - spytał z niedowierzaniem -Zwierzęta. I Jace'a - dodałam -Przyjaciółka zwierząt zabija lisy - zakpił -Wygrywają najsilniejsi. Tak jest, było i będzie. A mówiąc zwierzęta mam na myśli bardziej drapieżniki. Oprócz tej pary - wskazałam na wilczycę i kojota - Miałam margaja, kruka, jastrzębia, rysia i kota kusego. -Kot kusy? -Mały drapieżnik, przypominający łasicę z dobrze wykształconymi błonami pławnymi - wyrecytowałam Po chwili zobaczyłam dziewczynę ze swoim lisem, idącą do lasu. -To twój lis? - zawołałam -Tak, Mo-Mo - oznajmiła -Mówiłam - wyszczerzyłam się i podciągnęłam się na drzewo Idąc z gałęzi na gałąź sąsiednich drzew przeszłam na drzewo za bramą. Zlazłam z drzewa. -Z tym wychodzeniem jakoś sobie poradzę - prychnęłam do chłopaka i wróciłam na teren szkoły ? |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz