środa, 29 stycznia 2014

Od Leilene cd Jace'a i Allie

Jak zwykle wstałam najwcześniej, jeszcze przed świtem. Przebrałam się i już wychodziłam na poranny trening, gdy rozdzwonił się mój telefon.
-Czego? - warknęłam do komórki
-Mi też miło cię słyszeć - usłyszałam zgryźliwy komentarz
Zeszłam po schodach do kuchni i zaczęłam wybierać owoce na śniadanie.
-Czego chcesz? - spytałam jadowicie
-Cała ty! - wykrzyknął - Taka miła, przyjacielska i wesoła!
-Jeszcze jedno słowo, a przy następnym spotkaniu skopię ci tyłek bardziej niż zwykle - syknęłam
-W takim razie muszę zawrócić - oznajmił
-Że co?! To gdzie ty jesteś?! - warknęłam zdziwiona
-Nawet jak pytasz, to i tak warczysz - westchnął teatralnie
-Zamknij się i odpowiadaj! - prychnęłam
-Jak mam odpowiadać jeśli się zamknę? - spytał
Prychnęłam poirytowana.
-Jeszcze słowo, a zetrę twój debilny uśmieszek z mordy! - warknęłam
-Uuuu... Ktoś cię zdenerwował. Kim jest ten nieszczęśnik? - spytał
-Domyśl się - wywarczałam zagryzając wargę i wychodząc na dwór
Zamurowało mnie. Jace właśnie schodził z motoru. Podeszłam wściekła.
-Co ty tu robisz?! - warknęłam, ale po chwili zarzuciłam mu ręcę na szyję
Objął mnie i przytulił.
-Ciebie też miło widzieć yeye-mbwa mwitu - wymruczał mi we włosy
Yeye-mbwa mwitu oznacza wilczycę. Wykręciłam się z objęć i szybko podcięłam mu nogi, ale odskoczył. Nadal się irytująco szczerząc, wyprowadził cios. Zrobiłam unik i sama go uderzyłam. Odskoczył. Znów się zamachnął, a ja złapałam i przytrzymałam jego pięść. Wykręciłam mu rękę. Chciałam go kopnąć, ale złapał moją nogę wolną ręką. Szarpnął i oboje zwaliliśmy się na ziemię. Szybko skoczyliśmy na nogi. Nim znów zaczęliśmy walczyć, nadbiegła Allie i próbowała nas rozdzielić. Jace powstrzymywał śmiech, a ja wysiliłam się na ironiczny uśmiech.
-Jak się nazywałaś? - spytałam
-Allie - podpowiedziała
-No więc Allie. To Jace, czyli chyba jedyna osoba, którą mam ochotę zabić, a tego nie robię. - przedstawiłam ich sobie
Jace prychnął, powstrzymując śmiech.
-Ty nie próbujesz mnie zabić? - parsknął
-A zrobiłam to kiedykolwiek? - zapytałam
-Nie - odparł
-Więc nie próbowałam. - skwitowałam - Jakbym chciała, już byś nie żył
-Łatwo byś nie wygrała - zaśmiał się
-Chcesz się przekonać? - oparłam rękę na biodrze i rzuciłam mu wyzwanie
-Pokaż na co cię stać - zachęcił mnie
Już mieliśmy zacząć walczyć, gdy wtrąciła się Allie, przypominająca, że za chwilę zaczynają się lekcję.
Allie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz