-Chyba czytasz mi w myślach.-zaśmiałam się.-To co, budujemy ten fort?-spytałam wstając z łóżka.
-Jasne.-powiedział Josh, także wstał z łóżka i sięgnął po swoją kurtkę. -Chcesz, to możesz już iść, ja skocze po kurtkę. -Mogę iść z Tobą.-zaoferował się Josh. - Masz już kurtkę, zagrzejesz się, a potem wyjdziesz na dwór i będziesz chory. Idź już, ja zaraz przyjdę.-powiedziałam wychodząc. Wpadłam do pokoju, gdzie założyłam kurtkę i rękawiczki i szybko popędziłam na dwór. Ze szczytu schodów rozejrzałam się, ale nigdzie nie mogłam zauważyć Josha. Po chwili rozglądania się, poczułam, że ktoś łapie mnie w pasie, zbiega po schodach i rzuca się razem ze mną w wielką zaspę śniegu. Razem z Joshem śmialiśmy się dziko, co jednak utrudniał śnieg, który wzniecony przez nasze wylądowanie na nim zaczął osiadać na naszych twarzach. Josh spojrzał na mnie, a ja odgarnęłam śnieg z jego twarzy i pocałowałam go namiętnie. -Hej! A to co?-spytał -Tak na rozgrzewkę. Żeby było cieplej.-powiedziałam śmiejąc się. Josh? |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz