sobota, 25 stycznia 2014

Od Vivane

Po dokładnym obchodzie całych terenów Cimmerii, na powrót trafiłam do lasu.
Stare drzewa splatały się gałęziami nad moją głową, tworząc baldachim. Lubiłam takie miejsca; cisza, spokój i zero ludzi.
Z torby wyjęłam szkicownik i zaczęłam bezwiednie przesuwać ołówkiem po kartce.
Po totalnej utracie rachuby czasu, obejrzałam dokładnie swoje amatorskie dzieło.
Przedstawiało siedzącego tygrysa. Miał lekko przekrzywioną głowę i pełne ciekawości oczy. Paski były naturalnie niepoukładane, a ogon wyglądał jakby zatrzymał się w połowie ruchu.
Usłyszałam cichutkie puknięcie.
Uniosłam wzrok znad zeszytu i zauważyłam Samuraia... w idealnie takiej samej pozie jak mój rysunek.
Roześmiałam się drapiąc żbika za uszami.
Wszyscy mylili go z przerośniętym main coonem. Mimo, że te koty są największymi przedstawicielami udomowionego gatunku, Rai przerastał je zdecydowanie.
Westchnęłam, powracając do dalszego rysowania.
Usłyszałam cichutkie kroki i oddech.
Rai zdąrzył z popłochem wskoczyć na drzewo, kiedy jakiś chłopak wyłonił się zza drzew.
Nie uraczyłam go nawet wzrokiem, dalej szkicując kolejnego tygrysa.
Jednak ten ktoś nie odchodził. Przypatrywał się sprawnym ruchom mojego nadgarstka.
- Szukasz czegoś? - Spytałam unosząc oczy.

Kto dokończy?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz