sobota, 25 stycznia 2014

Od Leilene cd Cassidy





-Wara od tych wilków! - warknęłam - Nie wiem, czy wiesz, ale są pod ochroną. A moja wilczyca, jest jeszcze pod moją opieką. Tkniesz któregoś z nich, a z radością zdejmę skalp z twoich kotków.
Dziewczyna podniosła łuk i ponownie napięła cięciwe. Ja zdjęłam z ramienia swój wraz z kołczanem strzał. Dodatkowo miałam kilka noży, pistolety i strzykawki ze środkiem usypiającym. I zawsze mogłam polegaćna sztukach walki, trenowanych odkąd skończyłam cztery lata.
-Zabiłam w swoim życiu wielu ludzi. - syknęłam - Jedna dziewczyna nie zrobi różnicy
Opuściła łuk. Ja swój też, ale ostrzegawczo trzymałam nóż. Podeszłam do pum. Najpierw zachowywały się ostrzegawczo, ale nie bez powodu udało mi się zaprzyjaźnić się z margajem, krukiem, jastrzębiem, lisem i wilkiem. Po chwili pozwoliły mi się dotknąć. Powoli je gładziłam, nie zbliżając rąk do łbów, podgardla i brzuchów. Odsunęłam się. Dziewczyna była zdziwiona reakcją pum.
-Moja wilczyca została partnerką alfy w stadzie wilków. Gdybyś coś jej zrobiła, miałabyś wściekłe wilki i mnie na karku. - powiedziałam spokojnie- I nie żadna królowa dżungli, ale jeśli żyje się w lesie praktycznie od urodzenia, to wie się jak zdobyć zaufanie zwierząt.
Dziewczyna mruknęła coś pod nosem, zaskoczona moją reakcją. Jeszcze raz zaczęłam gładzić zwierzęta.
-Dobra forma - przyznałam - Muszą być dobrymi zabójcami. Żadnych ran. Niezłe.
Oddaliłam się ponownie.
-A te twoje kundle coś potrafią? - zapytała pogardliwie
-Znam możliwości Corrie. I żaden z tych wilków, nawet Corrie nie jest moja. Corrie jest moją partnerką w walce, towarzyszką, ale nie jestem jej właścicielką. Owszem. Coś potrafią. Corrie nigdy nie przegrała walki, nie ważne czy z ludźmi, czy ze zwierzętami. Pokonała całą watahę w pojedynkę. Walczyła z lwami, rysiami, wilkami, łosiami, karibu, wieloma naraz. Nienawidzi siedzieć w pomieszczeniu. To wilk czystej krwi. Jestem ciekawa kto by wygrał moja Corrie, czy twój samiec pumy. Co prawda już pokonywała po kilka pum, ale ta jest w świetnej formie. - wywodziłam - Nie zamierzam nadal być wredna i tak dalej, bo i tak niedługo stąd mnie wywalą. Chyba, że ktoś mnie sprowokuje. Przekaż to Isabel i będę wdzięczna, jeśli powiadomisz ją, żeby się odwaliła, bo nie mam ochoty marnować na nią czas czy sił. - powiedziałam
Pogładziłam jeszcze raz pumy i w towarzystwie wilków weszłam do lasu, zostawiając oszołomioną dziewczynę i jej kotki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz