-Niezły kotek - mruknęłam - Ale i tak nie
było najgorzej. Kiedyś moja wilczyca wparowała na salę gimnastyczną,
cała we krwi, ciągnąc płat mięsa dzika, położyła mi je pod nogi i
zaczęła jeść.
Viviane prychnęła, powstrzymując śmiech. -Ale prawdziwy cyrk jest z sokołem Jace'a - przyznałam - Dałam Jace'owi tego wrednego ptaka ponad trzy lata temu. Zachowywała się jak wariat. Każdy go podszedł do Jace'a był podziobany i narażony na ptasie odchody. - prychnęłam Viviane się zakrztusiła, a chłopak kwiknął powstrzymując chichot. Wyciągnęłam rękę i pogładziłam żbika. -Nie wiem czemu, ale zwierzęta mnie lubią - zaczęłam - Prócz wilczycy i kojota, miałam kiedyś margaja, rysia, kruka, jastrzębia, kota kusego, a jakiś świrnięty koń łaził za mną przez miesiąc. Ja za to zabijam króliki i lisy, zdejmuję skalpy. Zwierzaki mają dziwny gust - podsumowałam tarmosząc żbika ? |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz