czwartek, 30 stycznia 2014

Od Leilene cd Mirona i Isabel





Szłam przez las, gdy nadleciał nóż. Oskoczyłam i zaczęłam się rozglądać. Usłyszałam krzyki. Podniosłam broń i z pistoletem w ręku poszłam w tamtą stronę. Na plecach miałam łuk i kołczan, w bucie, na łydce i udzie pochwy z nożami, na przedramieniu pokrowiec na trzysiestocentymetrowy nóż, a do paska przyczepione dwa kastety, dwa pistolety, sztylet i strzykawkę ze środkiem usypiającym. Zaczaiłam się, ale widząc wszystko wyszłam z gęstwiny parskając śmiechem.
-Wreszcie ktoś ci pokazał, że nie jesteś najpotężniejsza - prychnęłam śmiejąc się
-A ty tu skąd?! - warknęła
-Spędziłam w lesie ponad czternaście lat, więc to chyba oczywiste, że wolę las od budynku. A tu jestem dzięki temu - wbiłam nóż w drzewo - Jak dla mnie jest źle wyważony.
-Znacie się? - spytał jeden z chłopaków
-Jeśli to, że chciała zabić moją wilczycę, a pomyliła się i napuściła swoje psy na młodego wilka uważasz za znajomość to tak - prychnęłam - Ostatnio nie miałam czasu jej dokopać, ale widzę, że miałam niezłe zastępstwo.
-Ty byś mi dokopała?! - warknęła Isabel
Podeszłam do dziewczyny leżącej na ziemi i przytrzymywanej przez chłopaków. Trąciłam ją glanem.
-Owszem, dałabym sobie z tobą radę. Jesteś żałosna i popełniasz podstawowe błedy. W skrócie - amatorka. Możesz mieć swoje słabe kundle, ale bez nich i swojej koleżaneczki z kotami nie byłabyś taka silna. - odsunęłam się
Isabel naprawdę robiła głupie, amatorskie błędy. Nie powinna nie doceniać przeciwnika, ani uważać się za najlepszą, bo pewność siebie może zgubić.
-Robiłam te same błędy co ty, gdy miałam dwanaście lat. Nie jeden raz przez to oberwałam - prychnęłam - Ale ty nadal je popełniasz.
-Jesteś za słaba, by mnie pokonać - warknęła
-Czyżby?! Całe życie walczyłam o przetrwanie w lesie. Odkąd skończyłam cztery lata. Już jako pięciolatka zabijałam ludzi. Może nie byłam silna, ale sprawna. Najpierw trułam owocami, później dusiłam. Jako dziewięciolatka sprawnie posługiwałam się nożem, umiałam zrobić łuk, wspinać się po drzewach. Ba, już wcześniej to umiałam. Walczyłam prawie każdego dnia w swoim życiu. Kiedy tego nie robiłam, to trenowałam lub polowałam. Nie bądź taka pewna, bo możesz doznać szoku - warknęłam bawiąc się nożem, przerzucając go z ręki do ręki i podrzucając i łapiąc.
Po chwili rzuciłam nim i z triumfem wyciągnęłam z krzaków zająca, trafionego w łeb.
-Nie nada się na skalp - skrzywiłam się
Gwizdnęłam i z lasu wyłoniła się Corrie i Jangwa Predator. Nożem rozcięłam zdobycz na pół i rzuciłam wilczycy i kojocisku. Zeżarły i czmychnęły w las, świecąc mordami we krwi. Sama oblizałam ostrze z krwi.
-Wracam na polowanie, ale jeśli macie zamiar coś jej zrobić to chętnie popatrzę - zwróciłam się do chłopaków
-Zależy jak się zachowa - powiedział jeden
-Pewnie jak zwykle - mruknęłam - Jak dziecko nie radzące sobie z przegraną. Ale to już widziałam nie raz, więc nie będę tracić czasu. Bay! - zawołałam i zniknęłam wśród drzew
Po chwili wlazłam na drzewo i przechodząc z jednego na drugie, usiadłam na gałęzi, tak, by widzieć co robią. Liście świetnie mnie maskowały.
?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz