niedziela, 26 stycznia 2014

Od Cassidy

Właśnie szłam przez korytarz na lekcje. W ręku trzymałam kubek kawy. Po chwili zza rogu wyszedł jakiś chłopak. Obok niego truchtały dwa psy. Doberman i rottweiler. Kiedy przechodził obok mnie, potrącił mnie ramieniem i cała kawa wylała się na mnie. Mundurek szkolny przesiąkł i okropny ból od gorącego napoju przeszył mi rękę.
-Szlag! Uważałbyś trochę!-warknęłam łapiąc się za rękę i krzywiąc z bólu. Psy ostrzegawczo warknęły, dając do zrozumienia, żeby nie krzyczeć na właściciela.
-To ty, mnie potrąciłaś, laluniu!-powiedział.
-Lalunia?! Słuchaj! Całe życie wychowywałam się w puszczy amazońskiej! Musiałam polować by zdobywać jedzenie! Walczyłam z jaguarami! Oswoiłam dwie dzikie pumy! Więc nawet nie waż się powtórzyć, że jestem lalunią! Zrozumiałeś?!-warknęłam.
-Co tak ostro?-zapytał ironicznie. Dobermanka położyła uszy i obnażyła kły. Rottweiler szykował się do ataku.
-Co tak ostro? Myślisz że co? Nie każda dziewczyna jest pustą lalą wychowaną w bogatym domu i dostającą od życia to czego by sobie zapragnęła! A poza tym weź kundle bo zaraz może z nich zostać jedynie krwawa miazga. Moje pumy zrobią z nich papkę.
-Więc to ty jesteś tą od pum-udał zamyśloną minę.-Z resztą, twoje kociaki nie dotkną Adamantisa i Arcany.
-Zakład? Spotkajmy się po lekcjach, w lesie, przy rzece. Zobaczymy co potrafią twoje pieski-powiedziałam spokojnie.


*** W lesie ***


-No wreszcie!-jęknęłam.
-Cześć.
-A gdzie twoje pieski? Zwiały?-spytałam rozglądając się.
-A twoje kociaki? Uciekły?-zapytał sarkastycznie.
Spojrzałam się na wysokie drzewo niedaleko mnie. Kiedy cicho syknęłam, z drzewa zeskoczyły dwie pumy. Na widok chłopaka wydały z siebie charakterystyczny dla pum ryk.
-Devil i Dakota nie boją się żadnych zapchlonych kundli. Szczególnie twoich.


Sebastian?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz